Przez chwilę byłem tak blisko nieba
Że prawie słońca dłonią sięgałem
Nie było we mnie strachu i bólu
Kiedy na skraju przepaści stałem
Przez chwilę wszystko było tak proste
Gdzieś w dole piekło, a Bóg nade mną
Wierzyłem, że się wzbiję w obłoki
Jeśli się rzucę w tę otchłań ciemną
Chciałem jak ptaki fruwać w przestworzach
Pędzić jak wicher prosto przed siebie
I nawet śmierci już się nie bałem
Wierząc, że wkrótce znajdę się w niebie
Już rozpostarłem do lotu skrzydła
Już miałem wzlecieć i skryć się w chmurach
Już miałem skoczyć, kiedy ujrzałem
Że ktoś mi wyrwał ze skrzydeł pióra
I wciąż na skraju siedząc przepaści
Próbuję ze snu tego się zbudzić
Złorzecząc temu, co kiedyś stworzył
Niebo dla ptaków, piekło dla ludzi...
http://kanal.wiersze.info/
Że prawie słońca dłonią sięgałem
Nie było we mnie strachu i bólu
Kiedy na skraju przepaści stałem
Przez chwilę wszystko było tak proste
Gdzieś w dole piekło, a Bóg nade mną
Wierzyłem, że się wzbiję w obłoki
Jeśli się rzucę w tę otchłań ciemną
Chciałem jak ptaki fruwać w przestworzach
Pędzić jak wicher prosto przed siebie
I nawet śmierci już się nie bałem
Wierząc, że wkrótce znajdę się w niebie
Już rozpostarłem do lotu skrzydła
Już miałem wzlecieć i skryć się w chmurach
Już miałem skoczyć, kiedy ujrzałem
Że ktoś mi wyrwał ze skrzydeł pióra
I wciąż na skraju siedząc przepaści
Próbuję ze snu tego się zbudzić
Złorzecząc temu, co kiedyś stworzył
Niebo dla ptaków, piekło dla ludzi...
http://kanal.wiersze.info/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz