Psychotronika Nowej Ery
Internet, odkąd tylko wszedł do powszechnego
użytku jako globalna sieć łącząca miliony ludzi i umożliwiająca szybki dostęp
do pożądanych informacji, a także równie łatwe publikowanie w nim nowych
materiałów, stał się ogniwem łączącym nową społeczność, stworzył nową jakość -
nowy byt ludzi, których nie dzieli materia: społeczność internautów. Rzecz
jasna internauci to nie całe pokolenie, ale bardzo znacząca grupa o charakterze
globalnym, która stale się powiększa, ogarniając swym zasięgiem całą ludzkość.
Zresztą, drogi czytelniku, tego tłumaczyć ci nie muszę - prawda? W końcu i ty
do tej społeczności należysz skoro czytasz te słowa i doskonale zdajesz sobie
sprawę z zasięgu oraz znaczenia Internetu. Niemniej wspominam o tym na wstępie,
gdyż stanowić to będzie bazę do dalszych rozważań.
Internet łączy ludzi - ale co do tego ma psychotronika czy magia? Otóż bardzo wiele. Nie każdy internauta jest zainteresowany
tematyką postrzegania pozazmysłowego - to fakt. Lecz bardzo wielu z niego
korzysta - choćby w zupełnie nieświadomy, bezwiedny sposób.
Czy zastanawialiście się kiedyś nad mechanizmem,
jaki sprawia, że doświadczony, wieloletni internauta, który obcuje z ludźmi
przy pomocy tego medium - czuje się niczym ryba w wodzie, doskonale orientuje
się w otoczeniu, a jego poziom komunikacji daleko przekracza to, co może
osiągnąć zwykły człowiek lub nawet użytkownik komputera, jaki dopiero co został
użytkownikiem Internetu? Zapewne wielu skwituje to "lepszym obyciem"
starszego internauty w posługiwaniu się tą technologią i tym, że np. w wyniku
długotrwałego użytkowania komputera - posługiwanie się klawiaturą jest dla
niego intuicyjne, automatyczne i w przeciwieństwie do pozostałych ludzi - nie
irytuje go konieczność ciągłego wklepywania tekstu.
Jak się okazuje, sposób zaadaptowania się to tego
środowiska jest długotrwały, lecz działa także na poziomie postrzegania
pozazmysłowego. Kolejny przykład: jak często widzi się ludzi, którzy narzekają,
iż kontakt drogą internetową to tylko namiastka i z tego względu wydają się być
do niego dość zniechęceni. Narzekania tego typu można usłyszeć niemal na każdym
kroku, ale o dziwo nie słychać ich w środowiskach "starych wyjadaczy
internetowych". Nie kwestionuję faktu, iż kontakt bezpośredni jest o wiele
lepszy, pełniejszy - niemniej narzekania owe wydają się być sporo przesadzone
lub ludzie ci nie wykształcili sobie jeszcze tej nowej formy percepcji
charakteryzującej ludzi, którzy w pełni zaadaptowali się do tego środowiska.
Co bowiem warunkuje nasze odczucia odnośnie
"pełności" danego kontaktu i co sprawia, że kontakt na żywo uznajemy
za lepszy? Osobiście pomijając względy emocjonalne, jakie mogłyby się wybijać w
przypadku pary zakochanych w sobie ludzi, którzy potrzebują maksymalnego zespolenia,
a przez to także bliskości fizycznej - mogę powiedzieć, iż różnicy nie ma, a
właściwie może jej nie być - poza samym faktem, że kogoś możemy fizycznie
zobaczyć lub dotknąć. Ale po co? Czy wygląd fizyczny jest wyznacznikiem tego,
co dana osoba sobą reprezentuje? Wydaje mi się, że zdecydowanie nie. Stare
przysłowie mówi "Nie osądzaj książki po okładce." - człowieka po jego
wyglądzie tym bardziej nie można osądzać. Więc po czym? Część z Was podchwyci -
po tym, co ma do powiedzenia. I tu się zgodzę, choć nie jest to pełna forma
percepcji. Jeśli bowiem brać pod uwagę tylko same słowa, wypowiedzianą
informację - częstokroć może się okazać, że ktoś tym sposobem wpuści nas w
maliny - podając fałszywe dane. To właśnie u pewnej grupy ludzi sprawia, iż na
początku ze sporą rezerwą odnoszą się do tego, co uzyskają drogą kontaktu
internetowego. Jest to domena świeżo upieczonych, a charakteryzuje się w tym
początkowym okresie sporym oderwaniem od swojej działalności internetowej i
prowadzeniem podwójnego życia - jednego "normalnie", a drugiego w
Internecie. Po odejściu od komputera taka osoba traktuje to, czego doświadczyła
w sieci jak czystą fantazję, bajkę - coś nierzeczywistego. Osoba taka może
rozmawiać z ludźmi przy użyciu IRCa, czata czy różnorakich list dyskusyjnych,
lecz z uwagi na to, że postrzega tylko na poziomie fizycznym - czytając to, co
ktoś napisał i przyswajając "suche dane" - nadal czuje się oderwana i
nie jest to dla niej bardziej rzeczywiste, niż czytanie dobrej powieści
kryminalnej.
Zupełnie inaczej sprawa wygląda u ludzi, jacy z
biegiem czasu zaadaptowali się w pełni do nowego otoczenia. Ich sposób
percepcji wiadomości jest daleko szerszy. Ludzie ci doskonale orientują się w
"profilu psychologicznym" napotkanej osoby i na podstawie pozornie
nic nie znaczących jej tekstów - potrafią szybko rozpoznać, z kim mają do
czynienia. Działa to również w drugą stronę - ludzie ci przez sobie podobnych
są o wiele szybciej akceptowani, gdyż potrafią w bardzo precyzyjny sposób
komunikować się z innymi i nie wyglądają jak Alicja, która właśnie wpadła do
króliczej nory. Cierpliwości - wiem, że część z was powoli zaczyna się
niecierpliwić, myśląc: "krąży, krąży i wylądować nie może".
To właśnie jednak te obserwacje - na pozór
oczywiste - dały mi podstawę do przemyśleń, w wyniku który doszedłem do być
może oczywistych dla części z was, lecz jednak bardzo pasjonujących wniosków,
jeśli spojrzeć na nie w szerszej perspektywie. Chodzi mi mianowicie o jedno -
człowiek w wyniku "ograniczonego" (na pozór) kontaktu, jaki wyklucza
widzenie fizycznej formy rozmówcy czy słuchanie jego głosu (a przez to i jego
barwy, brzmienia, jakie na co dzień dostarczają nam wielu informacji wraz ze
słyszaną wypowiedzią), zostaje niejako zmuszony do wykształcenia, a właściwie
tylko wyczulenia już istniejących zmysłów parapsychicznych umożliwiających
porozumiewanie się na płaszczyźnie psychotronicznej. Jednak
nie w formie oderwanej od samej struktury Internetu, a właśnie w formie
całkowicie z nim zintegrowanej, a przez to pasjonującej dla mnie z technicznego
punktu widzenia. Jako pierwsza zaczyna wykształcać się empatia. Empatia ta
jednak oparta jest o postrzeganie zakodowanego w wiadomości śladu
energetycznego - a konkretnie energii emocjonalnej (i nie tylko), jaką nadawca
nieświadomie w większym lub mniejszym stopniu umieszcza zawsze, gdy pisze
cokolwiek. Postrzeganie na tym poziomie z czasem sprawia, iż sam tekst to tylko
połowa tego, co czytamy. Na drodze stopniowego przystosowania - osoba
korzystająca z Internetu otwierająca przykładowo wiadomość email - świadome lub
nie (zazwyczaj nieświadomie) podłącza
się i skanuje wzorzec energetyczny, jaki zawarty został w danym emailu. To pozwala
na pełniejszą percepcję - dla zorientowanego w temacie człowieka daleko lepszą
od obserwowania wyglądu i gestów, czy barwy głosu rozmówcy, gdyż te można
kontrolować w celu wprowadzania w błąd - natomiast na poziomie energetycznym kłamstwo jest niemal niemożliwe.
Empatia tego rodzaju jest tylko początkiem. Z
czasem środki kontaktu internetowego przekształcają się w środki kontaktu
również na poziomie psychotronicznym i osoby w ten sposób się
porozumiewające, chcąc nie chcąc równolegle z prowadzeniem rozmowy na żywo czy
pisaniem/czytaniem emaila, rzucają tak
zwane „linki” (link, czyli połączenie) i łączą się mentalnie ze swym rozmówcą.
Jeśli ktoś nie stosuje blokad - wówczas w mgnieniu oka zostanie nawiązana
bardzo silna więź psychotroniczna i dochodzi do choćby częściowego i delikatnego skanu danej osoby.
Skan to może za mocne słowo. Wszak używa się go jako określenie
"inwazyjnego i nagłego sprawdzenia danej osoby" za pomocą zdolności psychotronicznych.
Tu natomiast bardziej można mówić o
swobodnej więzi wcale nie bardziej agresywnie pojawiającej się, niż sam
kontakt na poziomie fizycznym. W wyniku tego postrzegania wielu ludzi, nawet
nie zastanawiając się, szybko ładuje do swego umysłu wiele danych na temat
napotkanej osoby.
Jak na ironię Internet nie zapewnia wcale takiej anonimowości, jakiej niektórzy by
chcieli. Oczywiście wykształcenie się tego rodzaju komunikacji w sposób
bezwiedny jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. Dzięki łatwości w wymianie i
rozpowszechnianiu informacji oraz niemal 100% wolności, jaką ma internauta w
swoich działaniach, Internet stał się
siedliskiem nowej generacji PSIoników oraz Magów. Stało się tak dlatego, że
sieć ta zmieniła diametralnie sytuację, w jakiej ludzie ci byli rozrzuceni po
świecie, nie mając ze sobą większego kontaktu - tworząc co najwyżej małe grupki
czy w najlepszym wypadku jakieś bardziej zaawansowane organizacje - ciągle
mające jednak problem z kontaktem na poziomie większym, niż lokalny. Dopiero
Internet sprawił, iż ludzie tego pokroju uzyskali możliwość szybkiego kontaktu
niezależnie od dzielącej ich odległości, działania grupowego czy szybkiej
wymiany informacji. Zaowocowało to także popularyzacją tematu na tyle, że dziś
śmiało można powiedzieć, iż jeśli ktoś szuka, to znajdzie, a nie zawsze tak
było, zwłaszcza przed powstaniem Internetu.
Ludzie zajmujący się szeroko pojętym
postrzeganiem pozazmysłowym szybko odkryli, jak funkcjonalną strukturą jest
Internet i zrobili z tego narzędzie, jakiego potęgi nie są prawdopodobnie
świadomi nawet najwięksi politycy na naszym globie. Oczywiście w przypadku
postrzegania pozazmysłowego w zwykłych kontaktach emailowych, czy IRCowych/czatowych,
to właśnie ludzie świadomi zachowania energii i naszych psychotronicznych
zdolności, w pełni zaczęli wykorzystywać ten sposób percepcji. Internet dał im
możliwości równoległego kontaktu - na poziomie fizycznym (pisanie/czytanie)
oraz na poziomie psychotronicznym w zoptymalizowanej wersji,
gdzie obie formy tej percepcji nawzajem się uzupełniają, a sam postrzegający
korzysta z najwygodniejszych dla niego ich aspektów.
Nie zawsze jest to wykorzystane w zbożnych
celach. Jak to zawsze bywa, kiedy zostaje odkryta nowa możliwość - sposoby jej
wykorzystania bywają różne, w zależności od tego, jaka grupa ludzi będzie
chciała to wykorzystać. O ile dla przeciętnego PSIonika jego
zdolności dodatkowego postrzegania w kontakcie internetowym oznaczają jedynie,
iż ma on możliwość przyswojenia większej ilości danych i lepszego poznania i
zrozumienia drugiego człowieka - o tyle w przypadku społeczności wampirycznych nie wygląda to już tak różowo. Wolność
informacji to błogosławieństwo, ale ma
też ciemną stronę... Tą ciemną stroną jest w tym wypadku fakt, że do technik manipulacji energetycznych drogą
internetową dostęp ma obecnie wielu nieodpowiedzialnych ludzi w tym
pseudo-wampirów. Mówię "pseudo" bo pomijam ludzi o prawdziwie
wampirycznej naturze. Mówię natomiast o ludziach, który beztrosko i niejako dla sportu bawią się cudzym kosztem.
Efektem tego jest wykorzystanie komputera i Internetu jako stanowiska, z jakiego
wystrzeliwuje się swoje "macki", by ssać niczego nie podejrzewających
ludzi. Mechanizm jest prosty, a jego skuteczność miażdżąca. Ludzie ci
często czatują na wielu kanałach Irchowych i czatach (zwłaszcza związanych z tematem rozwoju duchowego, bo taka energia
oczywiście bardziej smakuje) i
skanują je w poszukiwaniu najodpowiedniejszych ofiar, po czym zaczynają się
posilać. Bywa też i tak, że bezczelnie
i z premedytacją atakują całą grupę ludzi naraz. Dokładniej o mechanice
tego procederu nie będę się rozpisywać, ponieważ nie jest wam to potrzebne - a
jeśli jest, to dowiecie się zapewne tak czy inaczej. Także "wampiry emocjonalne" doskonale przystosowały się do tego
środowiska i korzystają z mocy słowa i faktu, że tak naprawdę są niewidoczne i
nieosiągalne dla swych ofiar.
Jednak wykorzystanie Internetu w magii i psychotronice
nie kończy się na wzajemnym oddziaływaniu energetycznym ludzi w nim
zgromadzonych i skanowaniu się nawzajem. To właśnie Internet, a także pewne
techniki programowania były natchnieniem dla stworzenia nowego standardu
tworzenia serwitorów (pozbawionych samoświadomości sług
astralnych). Nowy standard obejmuje procedury tworzenia oparte o sposoby
typowe dla pisania programów komputerowych. Właściwie nie różni się niemal
niczym. Pisany jest rdzeń, kodowane są kolejne funkcje etc. Równolegle z tym
używa się pradawnych znaków runicznych, których właściwości stanowią integralną
część tego typu projektów.
Tym sposobem psychocybernetyka nabiera nowego
brzmienia. Sieć internetowa jest również inspiracją do powstawania równolegle
niemal istniejących systemów komunikacyjnych na poziomie psychotronicznym
czy też tworzenia wokół nich sztucznych bytów spełniających często funkcje
analogiczne do BOTów na kanałach IRCowych. Niczym zabezpieczenia na serwerach
powstają kolejne niezwykle wymyślne bariery energetyczne chroniące
bezpieczeństwo i prywatność grup PSIoników, jacy pragną się zabezpieczyć przed
ewentualnymi ingerencjami. Te systemy często są niszczone, obalane, jeśli trafi
się dość zawzięty i silny "PSI-haker", jaki zna procedury obchodzenia
tych zabezpieczeń.
Jak na ironię, dzieło techniki jakim niewątpliwie
jest Internet - zlewa się w z siłami przyrody, kiedy to część magów używa w
swych projektach bazujących na wykorzystaniu tego medium - żywiołów takich jak
Ogień, Woda, Ziemia, Powietrze. W czasach, kiedy PSIonika i magia
wkroczyły w nowy wymiar cyber-egzystencji - owe prastare potęgi wcale nie
zostały zapomniane czy wyparte. Nadal mają się świetnie i stanowią dla wielu
ludzi niezastąpioną część ich sposobu pracy. Rozwój sprawił, iż pojawiły się
nowe potęgi. Żywioły nowego milenium takie jak elektryczność, szkło czy stal.
Wszystko to dzieje się w społecznościach, jakie mają możliwość zagwarantowania
pewnej pozornej anonimowości, gdy działa się w swoje grupie jak i jeśli taka
jest wola ludzi - pełnej, globalnej otwartości i rozpowszechniania informacji
na wybrane tematy.
Śmiem twierdzić, że w dobie nowego milenium
powstaje nowy gatunek człowieka. Już nie zwykły "komputerowiec", nie
zwykły PSIonik - a nowa istota, jaka charakteryzuje się zintegrowaniem, wydawać
by się mogło tak odmiennych, cech bytujących w przeciwnych sobie światach. Któż
by pomyślał, że "bezduszna" technika, komputeryzacja mogą iść w parze
z duchowością, posługiwaniem się PSI i całą magią w swoim najbardziej
podniosłym i widowiskowym wydaniu, jakie dotąd skrywały się gdzieś głęboko w
mistycznych strefach istnienia. Owszem - wizje futurystyczne poddawały pod
rozwagę taką możliwość, ale tu mamy do czynienia z w pełni namacalną formą i to
w tak praktycznym zakresie.
Dokąd więc zmierzamy? To pytanie nasunęło mi się
zaraz po tym jak stwierdziłem, że nawet tak fascynujący kierunek, jaki obecnie
dostarcza nam nieopisanych możliwości - mógłby stać się z czasem pułapką, ślepą
uliczką dla rozwoju ludzkiego, gdyby okazało się, że technika w połączeniu z
magią ma jednak ograniczone pole działania. Myślę, że obecny stan rzeczy nie
będzie trwać wiecznie i jest stanem przejściowym, pośredniczącym między światem
„szkiełka i oka” a nowymi możliwościami rozwoju jakie otwierają się przed
ludzkością.
Okres ten jest obecnie bardzo potrzebny - to
właśnie dzięki niemu temat samorozwoju jednostki zyskał na wadze i to właśnie
Internet sprawił, że wiele osób zaczęło poszukiwania, a temat wkroczył z
rozważań czysto teoretycznych w praktykę. Sposób komunikacji oparty o
połączenie fizycznej percepcji z percepcją PSIoniczną będzie
według mnie funkcjonował jeszcze przed długi okres czasu - do momentu, kiedy
ludzie zyskają bardziej kolektywną świadomość, a komunikacja na poziomie psychotronicznym
stanie się tak normalna jak dzisiejsze posługiwanie się Internetem. Kiedy to
nastąpi? Tego oczywiście nie wiemy, ale na pewno wcześniej, niż nam się może
wydawać.
Cz. 2
Psychotronika a energetyczna ewolucja Internetu,
energetyczna ewolucja ludzkości
Trudno właściwie mówić o ewolucji Internetu jako
o zjawisku odrębnym. Globalną sieć tworzą bowiem ludzie i to oni są głównymi
kreatorami, tak fizycznego Internetu jaki zna każdy, jak również tego, co
dzieje się w nim na planie energii niefizycznych.
Jednak jak to w życiu bywa nie wszystko, co jest
efektem zaistniałej kreacji, było od początku uwzględnione w planach i
zamierzeniach jej twórców. Przynajmniej tych na Ziemi. Już widzę miny
programistów, twórców systemów, które dały życie globalnej sieci komputerowej,
gdyby przytoczyć im kilka poruszanych tu zagadnień z zakresu psychotroniki
i struktur energetycznych (astralnych, mentalnych
i nie tylko). Najpewniej zrobiliby wielkie oczy ze zdziwienia, tudzież inną
dziwną, głupią minę. Z drugiej zaś strony, żadne wydarzenia o tak donośnym znaczeniu dla cywilizacji, nie dzieją się
przypadkiem i wcale bym się nie zdziwił, gdyby niektóre istoty niematerialnie plan
stworzenia Internetu ze wszystkimi tego następstwami powzięły już na długo
przed jego fizycznym zaistnieniem. W każdym jednak przypadku naszych
rozważań pozostaje faktem, że my sami bywamy jednak zaskoczeni, gdyż
wszystkiego nie jesteśmy w stanie przewidzieć.
Energia podąża za uwagą
Powyższe zdanie, to podstawa większości systemów
magicznych oraz zasada doskonale znana ludziom zajmujących się zgłębianiem
wpływów energetycznych i sterowania energii parapsychicznych w określonym celu.
Internet to medium, które można nazwać wymiarem bardzo specyficznym, jako że
odległość w nim nie odgrywa roli. Kiedy rozmawiamy ze znajomym za pomocą
dowolnego komunikatora internetowego - nie ma dla nas znaczenia czy jest on
dwie przecznice dalej, czy znajduje się na innym kontynencie. W praktyce bowiem
jest on dla nas niejako zaraz po drugiej
stornie monitora. Nasza podświadomość programuje się na ten wzorzec,
wspomagając w ten sposób kreację wymiaru, w którym odległość nie istnieje, a komunikacja wynika z samego faktu
zaistnienia styczności z czyjąś emanacją (np. czytania czyjegoś tekstu na
naszym ekranie). Nie ma przy tym większego znaczenia, czy tekst ten został
napisany przed chwilą, czy parę tygodni temu - podświadomie umysł przyzwyczaja
się bowiem przede wszystkim do myśli, że jest to przekaz od osoby, której nie
oddziela od nas odległość, a ponieważ czasu przy tym również nie postrzegamy
jako takiego, jego znaczenie także maleje. (Dla przykładu artykuł ten napisałem
około trzy lata przed opublikowaniem go na Ezoterii, ale rozpoczynając lekturę
mogliście odnieść wrażenie, że napisałem go teraz i niejako mówię do was w
czasie rzeczywistym.)
Naturalnie można mieć wiele różnych uwag co do
powyższego podsumowania, jednak pamiętajmy, że podświadomość nie ocenia logicznie (nasz logiczny umysł to nie
podświadomość), lecz na zasadzie programujących się w niej wzorców, które to
wynikają z przeżywanych doświadczeń. Dlatego dla naszego umysłu
podświadomego, który przecież zawiaduje większością procesów energetycznych w
organizmie, z czasem czytanie czyjegoś
tekstu staje się równoznacznie z nawiązaniem z tą osobą więzi na różnych
poziomach energetycznych, tak jakby osoba ta była naszym osobistym rozmówcą
stojącym naprzeciw. Im więcej autor wplecie prawdziwych wątków ze swojego
życia, odnoszących się do jego struktur energetycznych (emocjonalnych,
mentalnych etc.), czyli rzeczy go charakteryzujących - tym łatwiej ten kontakt
następuje.
Jeśli autor w tym czasie dokonuje channelingu,
czyli przekazuje informacje od istot duchowych (świadomie czy nie) to czytelnik najprawdopodobniej będzie łączył
się nie z energią zapisującego, ale z energią owych istot duchowych. W tym
kontekście czytanie osobiście, czy na listach dyskusyjnych wypowiedzi duchowo "zanieczyszczonych" (opętanych,
zajmujących się czarną magią etc.) może być dla nas szkodliwe, i odwrotnie
- jeśli czytamy channelingi istot
naprawdę duchowo rozwiniętych, działa to nie tylko na nasz umysł świadomy i
budowanie logicznych struktur w świadomości, ale również działa to pozytywnie jako przekaz energetyczny na nasze ciała
duchowe z racji następującego połączenia. Dlatego też nie dziwcie się, że gdy czytacie różnego rodzaju teksty w
sieci, będące takimi czy innymi przekazami, pojawia się u was wrażenie
energetyczne na czakrach (zazwyczaj: korony, trzeciego oka, serca lub splotu
słonecznego), gdyż jest to jeden z bardziej widocznych objawów nawiązania
takiego kontaktu i przepływu energii do naszych ciał subtelnych.
Jednoczenie jest to często znak, że to, co czytamy ma z nami związek (jest
częścią nas, wyzwala pamięć o naszej istocie, a czasem misji na dane wcielenie)
na poziomach duchowych, a często nie tylko, gdyż im bardziej jesteśmy dostrojeni do wibracji jaką zawiera przekaz - tym
większe prawdopodobieństwo, że nastąpi przepływ, który niejednokrotnie wiąże
się z aktywacją naszej pamięci genetycznej/komórkowej, czy duchowej jeśli
wolicie.
Dodać jeszcze należy, iż czytając człowiek łączy się najczęściej z energią osoby, z czasu, kiedy
był pisany tekst. Tylko świadome lub wyuczone działanie może sprawić, że
łączność zostanie uzyskana z "aktualną wersją" osoby. Tak więc, kiedy
czytacie ten tekst reprezentuje on
energię z jakiegoś wycinka czasu, będącą obrazem osoby z chwili pisania.
Czytanie jest więc w tym wypadku także podróżą w czasie, do przeszłości i
miejsca, kiedy zaistniała dana emanacja.
Jest to ważne, abyście pamiętali, czytając cokolwiek i gdziekolwiek, że
przekonania i postawy tam zawarte przez daną osobę mogły ulec zmianie, a ich
zamieszczenie ma na celu inspirację, stworzenie punktu do waszych przemyśleń i
nie powinno być traktowane jako prawda ostateczna.
Energia podąża za uwagą, a uwagę przyciąga
świadomość (ideę), którą czytamy. Nieważne czy jest to nasz osobisty rozmówca,
czy jest to forum lub jakaś lista dyskusyjna - koncentrując się na tym, czego
emanację postrzegamy, zaczynamy wchodzić w specyficzną relację na poziomach
energetycznych, tak samo czerpiąc, jak i czasem zasilając to (o czym później),
z czym się kontaktujemy. Nie ma w tym nic złego - to naturalny proces i sam w
sobie jest zupełnie neutralny. Jednak z moich obserwacji wynika, że Internet
stał się tworem na poziomach energetycznych (głównie astralnym,
oraz mentalnym) miejscem, w którym energie przemieszczają się
z ogromną łatwością i nie zawsze jest to
bezpieczne dla jego użytkownika.
Bramy i Portale, czyli węzły wymiany energii
Ponieważ jak już zostało powiedziane - energia
podąża za uwagą, a uwaga jest głównym czynnikiem, którym poruszamy się po
Internecie (nie ma tu czynnika fizycznych ograniczeń, ani wielu innych
spotykanych w materialnym świecie), Internet staje się miejscem sprzyjającym
wymianie energetycznej na wielu płaszczyznach: emocjonalnej, mentalnej
(ideowej) etc.
Naturalnym tworem sprzyjającym zachodzeniu takiej
interakcji w energiach użytkowników Internetu, są portale internetowe (strony),
fora dyskusyjne oraz wszystko to, co z założenia ma przyciągać naszą uwagę w
jedno konkretne miejsce, często gromadząc też ludzi posiadających jakiś podobny
do siebie wzorzec (zainteresowanie), co dodatkowo sprzyja wymianie energii
(niekoniecznie związanej z zainteresowaniem danym tematem). Portale i serwisy
internetowe przyciągają uwagę, zwłaszcza te dobrze prowadzone, z którymi
użytkownik zaczyna się identyfikować i stają się bliskie jego sercu. Stają się
one niejako węzłami komunikacyjnymi, rodzajem skrzyżowań, poprzetykane różnymi
kierunkami i drogami spotykających się tam energii. Dla przykładu, wchodząc na
daną stronę internetową, wyzwala się (świadomie, lub nieświadomie) aktualne
wzorce emocjonalne i mentalne - trafiają one do obiektu, na którym skupiona
jest nasza uwaga. Inny użytkownik wchodząc tam robi to samo. Emocjonalne
reakcje na treść, skojarzenia budzone przez grafikę, prowadzone dyskusje w
ramach forum czy czatu - to wszystko buduje
energię strony, portalu, serwisu, forum, czegokolwiek. Tak jednak jak
wysyłamy – tak też będąc w kontakcie z owymi miejscami, również odbieramy. Dlatego odwiedzając niektóre miejsca, możemy być
narażeni, często zupełnie nieświadomie, na niepożądany
odbiór energii niekorzystnych, pochodzących od innych użytkowników danego
miejsca.
Wirusy energetyczne i inne wpływy destruktywne
Byty energetyczne (głównie astralne,
ale nie tylko) bardzo szybko przystosowały się do środowiska, jakim jest
Internet. Świat, który z jednej strony tak wydatnie łączy ludzi, a jednocześnie
nie posiada ograniczeń typowych dla świata materii - stał się wyśmienitym polem
do rozwoju i dziania wszelkiego rodzaju "wirusów energetycznych",
oraz zaczął sprzyjać również znacznie groźniejszym wpływom istot żerujących na
ludzkich energiach. Zapewne nieraz zdarzyło ci się w kontakcie z kimś za pomocą
Internetu, wpaść nagle w psychiczny dołek, albo po prostu poczuć się bardzo
nieswojo, mimo, że osoba ta nie wykazywała żadnych widocznych oznak wrogości
etc. Takie objawy mogą sugerować zainfekowanie energetycznym wirusem, choć
pragnę zaznaczyć, że wcale nie muszą, a określenia "energetyczny
wirus" używam tu tylko dla lepszego zobrazowania sytuacji. Należy bowiem
uświadomić sobie, że praktycznie wszystko co mamy jako fizyczne przejawy wpływów
(więc tu na przykład wirusy komputerowe), posiada swoje energetyczne
odpowiedniki, które poruszają się w sieci świadomości, łączącej ze sobą ludzi.
Grupy i fora dyskusyjne, jako zbiory wspólnej
świadomości oraz energii
Do miejsc szczególnie wpływających na energię
użytkowników, należą listy oraz fora dyskusyjne. Z racji ich przeznaczenia,
czyli wymiany doświadczeń, rozmów, a zatem komunikacji (zaś komunikacja zawsze
odbywa się na więcej niż tylko fizycznym poziomie), bycie użytkownikiem danej
grupy łączy nas z energią zbiorową reszty użytkowników. Przypomina to balon
wspólnej energii, do którego podczepiamy się my oraz inni użytkownicy danej
grupy. Będąc tam, w większym lub mniejszym stopniu energia z owego wspólnego
zbiornika, przedostaje się również do naszej osobistej, czyli następuje rodzaj
energetycznego wpływu pochodzącego z danego miejsca (lista, forum etc.). Jeśli
więc grupa stanowi zbiór ludzi o wysokich, pozytywnych wibracjach, może się to
nam bardzo przysłużyć. Lecz jeśli w jej skład wchodzą osoby o wibracjach
destruktywnych, a my z jakiegoś powodu jesteśmy podatni na takie wpływy, może
być to poważnym problemem i powodem zaniżania naszych własnych wibracji oraz
energii.
Odwołując się do przykładu energetycznego balonu
(lub cieczy w naczyniach połączonych), pojawienie się takiego wpływu można
częściowo zobrazować na przykładzie ciśnienia. Jeżeli balon zbiorowej energii
ma przewody prowadzące do energii tworzących go użytkowników, którzy tworzą
grupę - to osoba o słabej energii, mająca problem z samookreśleniem, niepewna,
osłabiona energetycznie, przypomina zbiorniczek (balonik), do którego energia
ze zbiorowego zbiornika wtłacza się pod ciśnieniem i wypełnia ją, mając wyraźny
wpływ na taką osobę. Jeżeli zaś jesteśmy osobą, która jasno samostanowi o sobie,
mającą mocną konstrukcję psychiczną, to możliwość takiego wpływu na nas jest
znikoma. Wówczas to raczej my ów zbiorowy balonik „nadmuchujemy” niż jesteśmy
nim nadmuchiwani.
Niektóre z energetycznych "wirusów"
dosłownie zadomawiają się w takim balonie zbiorowej energii i zaczynają się
uaktywniać w momencie, gdy do grupy dołączają osoby o określonym wzorcu
energii, które owe wirusy stymulują dla wywołania właściwych sobie reakcji i
wyzwolenia określonych energii (często negatywnych) w postaci emocji (i nie tylko),
którymi się żywią. A dalszym krokiem jest przeniesienie spięć, jakie powstają w
grupie, do życia osobistego podłączonych do niej ludzi, by owe energetyczne
twory (wirusy) mogły jeszcze bardziej owymi energiami się zasilać. Często
wypisanie się z danej listy czy forum - co wielu robi zupełnie intuicyjnie i to
mnie cieszy, bo świadczy o tym, że jednak ludzie więcej czują niż nawet
logicznie rozumieją - jest jedynym skutecznym sposobem odcięcia się. Warto też
wykonać wtedy jakiś rytuał oczyszczający i na dobre zamykający połączenie z
takim negatywnym miejscem.
Emanacje osobiste, czyli źródło dodatkowych
wpływów i połączeń
Jednym z zagadnień, które wpływają na to, jakie
energie docierają do nas, gdy korzystamy z Internetu, jest liczba i jakość
emanacji nas samych, które w nim zmaterializowaliśmy. Brzmi to może
skomplikowanie, ale wcale takie nie jest. Emanacje bowiem to jest to, co
tworzymy, czyli nasze osobiste strony internetowe, profile na różnych stronach
łącznikowych etc. Ma to dwa aspekty. Po pierwsze energie niefizyczne
podróżujące po sieci zbiorowej świadomości w Internecie, poruszają się
przechodząc za pomocą świadomości jego użytkowników, czyli wchodzą do nas
tylko, jeżeli dany użytkownik będący ich "nosicielem" (a raczej
przekaźnikiem) zetknie się z naszą emanacją (na przykład stroną, zdjęciami
etc.).
Jeśli więc mamy dużo stron i mocno się udzielamy
- jest szczególnie prawdopodobne, że należymy do grupy zwiększonego ryzyka co
do zaistnienia takich wpływów. To zresztą jest jasne chyba dla każdego
człowieka, który w jakiś sposób pracuje z energiami, ale myślę, że warto tu o
tym przypomnieć i zaznaczyć również dla tych, którzy dopiero swoje działania
tego typu rozpoczynają. Tworząc emanacje należy się liczyć, że kontakt może
następować obustronnie, czyli nie tylko my coś piszemy i komunikujemy
odbiorcom, ale odbiorca może w jakimś stopniu wpłynąć za pomocą tej emanacji na
jej autora.
Druga równie ważna sprawa to jakość emanacji.
Jeśli są to wysokowibracyjne teksty i twórczość to świetnie. Ale załóżmy, że
mamy jakąś stronę, którą zrobiliśmy kila lat temu w stanie depresji i była ona
odzwierciedleniem naszego stanu na tamten czas. Strona taka reprezentuje tamtą
energię i prawdopodobnie teksty będą wyzwalać podobne emocje w ich odbiorcy
również teraz. W tym wypadku więc problemem już nie są jakieś energetyczne
wirusy, tylko fakt, że przez wyzwolenie naszymi emanacjami określonych emocji w
czytelniku, one będą do nas bardziej lub mniej trafiały i stymulowały obszary
(idee), może już nieaktualne, ale te, które są "nami z tamtego czasu"
reprezentowanymi przez owe teksty.
Dlatego na chwilę obecną jestem zdania, że jeśli
mamy wątpliwości, co do naszych własnych emanacji w Internecie, to lepiej je
"zwinąć". Sam tak uczyniłem, zostawiając tylko to co najważniejsze.
Pozwala to lepiej zogniskować energie i podnieść jakość emanacji, zamiast
rozpraszać energię na większą ilość miejsc, do tego reprezentujących często
aspekty, które się mocno zdezaktualizowały.
Podsumowując
Mam nadzieję, że artykuł ten pomoże wam lepiej
zrozumieć wiele z tego, co was spotyka i nauczy jak lepiej gospodarować swoimi
zasobami w Internecie.
Polecam dbać o „internetową higienę”, usuwać
stare i zbędne emanacje, starać się, by te, które zostają były
„wysokowibracyjne” i nie uczestniczcie w zbiorowościach, które emanują
nieprzyjemnymi energiami, jeżeli nie jesteście pewni, że jest wam to naprawdę
potrzebne i panujecie nad sytuacją. Po czasach, kiedy ważna była ekspansja
duchowej informacji, przychodzi czas odsiewania ziarna od plew i teraz jakość,
a nie ilość powinna przyświecać każdemu z nas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz