To jest prawdopodobne, bo też to potwierdza fizyka kwantowa i relacje,
Tych co odeszli niby ciałem i z powrotem wrócili tutaj podczas reanimacji,
Zawsze i wszędzie masz punkt odniesienia, nawet wtedy, gdy inni już nie,
Gdy oni sami widzą martwe ciało, śnięte, czy sparaliżowane po wypadku,
Ale ty i twój punk widzenia nie przestaje istnieć, możesz tylko jak we śnie,
Nie mieć świadomości uśpionego ego, gdy ego zaskoczysz np. wypadkiem.
Często budzi się twoja świadomość izolowana od niego, gdy zapomni puścić,
Starą taśmę z nagraniami przeszłości i tak we śnie trzyma świadomość z dala,
Budzi nas w iluzji, dzień zaczynając od budzika, byśmy czasem nie zapamiętali,
Nie zorientowali się, że sny są starą płytą, bo czasami dusza próbuje się tu przebić,
Wtedy ego nam wbija do głowy pychę, że to sny prorocze i nie zawsze się spełniają!
Jestem pewien, że ta zabawa powoli się kończy, bo sam zapamiętuję i odróżniam,
Sny prorocze i odgrywane, są nie wyraźne, od wyraźnych kolorowych wizji duszy!
Wizje to stawiają cię w roli widza i jak gdyby wszystko dzieje się obok ciebie,
Nie odczuwasz np. bólu kaźni, ale czujesz się nie dobrze, gdy sam ból zadajesz,
Właśnie teraz miałem ze starej nie wyraźnej taśmy nagranie z niby moim udziałem,
Zadawanego ciosu w pierś owłosionego małpoluda i miało to oznaczać mój udział.
Gdy się obudziłem, wiedziałem, że to tania mistyfikacja ego i z poczucia jego winy,
Po obudzeniu wytłumaczyłem mu, że to iluzja aby się nauczyć jak kochać bliźniego,
Nie wiem czy uwierzył, ale dalej nie próbował mnie straszyć zapisami starymi Akaszy!
Teraz i zawsze przed snem, czytam i dla niego,
Pokrzepiające jak te książki H. Sienkiewicza:
Mądrzejsza o...
potrząsnęłam przeszłością, zdjęciem w sepii
szmacianą laką z kufra, czasem jak suchy liść
w którym dokonało się, co dokonać się miało
i mądrzejsza:
o wiarę i niewiarę
o dni jak małe paciorki
o miłość, co została tą jedyną
o sekundy, jak tykanie metronomu
o śmierci, co przyszły w porę i nie w porę
o nurkowanie w odmętach nowych rzeczywistości
o strach z wytrzeszczem oczu z mroczną podszewką
o niejedno kłamstwo zdawało się w słusznej sprawie
o dno, gdy dotknęła stopa, by ponownie się odbić
o tajną szufladę jak sanktuarium
o setki zmian koloru sitowia
o niejedno przekleństwo
o kamień przegranej
o śmiech szczery
o krzyk
o to wszystko, co niczym fundament
ja włóczęga mimo okaleczonych stóp
ostrym żwirem życiowych dróg i ścieżek
wciąż jeszcze nieuleczalnie chora na życie
mówię - kocham je
tak boleśnie piękne
Zofia Szydzik
potrząsnęłam przeszłością, zdjęciem w sepii
szmacianą laką z kufra, czasem jak suchy liść
w którym dokonało się, co dokonać się miało
i mądrzejsza:
o wiarę i niewiarę
o dni jak małe paciorki
o miłość, co została tą jedyną
o sekundy, jak tykanie metronomu
o śmierci, co przyszły w porę i nie w porę
o nurkowanie w odmętach nowych rzeczywistości
o strach z wytrzeszczem oczu z mroczną podszewką
o niejedno kłamstwo zdawało się w słusznej sprawie
o dno, gdy dotknęła stopa, by ponownie się odbić
o tajną szufladę jak sanktuarium
o setki zmian koloru sitowia
o niejedno przekleństwo
o kamień przegranej
o śmiech szczery
o krzyk
o to wszystko, co niczym fundament
ja włóczęga mimo okaleczonych stóp
ostrym żwirem życiowych dróg i ścieżek
wciąż jeszcze nieuleczalnie chora na życie
mówię - kocham je
tak boleśnie piękne
Zofia Szydzik
Tak postrzegając i miarę, już nie radzę z życia szydzić,
Można łagodnością serca jak poezją życia się wzosić,
Żaden grubianin na te wyżyny nie wejdzie, bo i po co?
Po co słuchać, czego się nie rozumie, za to można szydzić,
Ale szyderstwo nie daje satysfakcji, gdy nie ma gawiedzi,
Gawiedź musi się ciągle karmić i nowym mięsem i kośćmi,
Jak hieny rozdrapią szydercę bez weny, jak mu jej zabraknie.
Chora gawiedź nie zrozumie braku ofiary i żąda następnego,
Dziś ty szydzisz oskarżając, jutro ciebie rozszarpią jak kruki.
Wydaje się być tak jak i teraz, jedni w piątym wymiarze postrzegania,
Czytania poezji i wzniesień z nią związanych, a drudzy dalej przy stole,
Suto zastawionym różnymi mięsiwami w ochoczym nastroju grubiaństwa.
Jeśli moje ego tak dalej będzie mnie projektowało stare dawne płyty,
To mu zagrożę pozostawienie samego w fizycznym ciele i beze mnie!
A mało takich ludzi jest teraz, co się zamartwiają stratą i żyć nie chcą?
Zawsze, nie na chwilę jeśli będziesz pamiętał o sercu otwartym,
Na wszystko co się rusza i kiedy wyciszasz świadome zmysły,
Jak gdyby zastygasz w chwili czasie i przestajesz porównywać,
Ten obraz, który teraz widzisz, z obrazem byłego z przeszłości..
Stajesz się wtedy Jednością z dziełem Stwórcy i z samym sobą!
Zapamiętaj to przypomnij sobie uśmiech zaskoczonego dziecka,
Nie bój się naiwności, bo poza tobą nie ma nikogo kto to ocenia!
Zawsze, nie na chwilę jeśli będziesz pamiętał o sercu otwartym,
Na wszystko co się rusza i kiedy wyciszasz świadome zmysły,
Jak gdyby zastygasz w chwili czasie i przestajesz porównywać,
Ten obraz, który teraz widzisz, z obrazem byłego z przeszłości..
Stajesz się wtedy Jednością z dziełem Stwórcy i z samym sobą!
Zapamiętaj to przypomnij sobie uśmiech zaskoczonego dziecka,
Nie bój się naiwności, bo poza tobą nie ma nikogo kto to ocenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz