'Wiedz,
że świat jest w wielkiej potrzebie i że możesz się w tej potrzebie
modlić,
ale to też musi być coś małego, jakby iskierka nadziei łączyła
cię z większą całością,
ale z tej prawdziwego ciebie, z żywej prawdy twojego
życia, z głębi twojej istoty.
Wiedz, że możesz żyć w tej łączności i że
ma to wielkie znaczenie,
ale musi to pozostać małą rzeczą.
Chodzi o
rodzaj uwagi, która realizuje się w twoim życiu,
a nie nie uzależnienie
od pracy na rzecz świata.
Czuj się wolny w działaniu,
w robieniu czegoś
dla drugiego człowieka z wysokich pobudek miłości.'
- Mistrz Morya
- Mistrz Morya
Iskierka to niby nic, ale rozpala dość poważny ogień,
O tym należy pamiętać zawsze w pomocy i w mowie.
Nie opowiadać za dużo choćby się wiedziało, a raczej słuchać,
Potwierdzać co ktoś inny wnioskuje, aby się tym zainteresował.
Podobnie ograniczyć pomoc do zainspirowania wyjścia,
I nie wyciągać nikogo z zaistniałej historii za gwałtownie.
Gdy nie wyciągnie wniosków, zapomni i na ogół błąd powtarza,
Gdy za sprawą akceptacji i iskierki to sam dalej ogień rozpala.
Niby to wiemy, ale sami często zalewamy innych swoimi dawnymi doświadczeniami,
A wtedy czyjeś stają się jakby wyparte z zainteresowania i za chwilę wracają jak nowe.
Ktoś się ze swoimi i opowieścią już wycofa, a konkluzji nie wyciągnie,
Bo najłatwiej zmieniamy nasze, gdy o nich komuś opowiadamy swoje.
Mało kto wie, że taką moc w sobie mamy aby je zmienić,
To proste, bo to co już było jest jedynie zapisem w pamięci.
Można to wymazać nową o tym opowieścią jak gumką i zapisać nową,
Wersję w tym samym miejscu komórek pamięci i usuwając tym traumę.
Nie trzeba być fizykiem kwantowym, wiedząc, że żyjemy w 'teraz',
To co było przeżyte można wymazać z pamięci, bo sami to robimy.
Co prawda nieświadomie zapominając w czasie, ale nie zapis,
Uśpiony będzie łatwy do przypomnienia przez strach traumy.
Dlatego nie należy negować, jak ktoś swoją opowieść zmienia,
Szczególnie dzieci nie ośmieszajmy przed ich brakiem pamięci.
Nie oskarżajmy ich za tą zbyt bujną wyobraźnię,
A broń boże ich fantazje nazywajmy kłamstwami.
Nie oskarżajmy ich za tą zbyt bujną wyobraźnię,
A broń boże ich fantazje nazywajmy kłamstwami.
Niech sami robią z siebie bohatera i niech nie mówią dawnej prawdy,
Bo to nie prawda ducha wyzwala z nieszczęścia, a nowa jej opowieść.
Nie kochajmy cudzych błędów, aby te swoje usprawiedliwiać,
Dajmy czas im aby się od nich uwolnić i zapomnieć i odpuścić.
Żeby sobie, to najpierw innym, a szczególnie bliskim pamiętających w związkach,
Z czasem ze wzruszeniem będziemy upiększać ich opowieści dodając swoje żarty.
Dawne dziewczyny jeszcze wyładnieją, koledzy będą odważniejsi,
Dzieci będą miały lepsze stopnie, zdolniejsze no i bardziej udane.
Czy komuś coś z tego ubędzie? ja nie sądzę, gdy będziemy mieli przyjaciół,
Każdy z nich zamiast zaprzeczać, że było inaczej, uśmiechnie się z aprobatą.
Dość już obrony jak Częstochowy własnej prawdy, a co do innych,
Niech każdy zmienia swoją przeszłość, nam samym nic nie ubędzie.
Z każdej iskierki zmiany w przeszłości pamięci,
Zrodzi się nowy nowy świat, jako ciągłość czasu.
Ale ja na prawdę chodziłem po Tatrach od piątku do niedzieli,
Jadąc pociągiem nocą z Warszawy i wracając nocą z powrotem.
Tak w trzy dni z doliny Chochołowskiej i z schroniska z plecakiem,
Przez Czerwone Wierchy i Orlą Pyrć, aby nocować w Murowańcu.
Co ciekawe to nie tylko była moja prawda, ale i kuzyna,
Potem już z żoną, ale nie w takim weekendowym tempie.
Teraz z uwagi na nogi o Tatrach i dziewczynie mogę pomarzyć,
Ale rower i jazda na nim na wycieczki uprawiam codziennie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz