Anioły, te od żywiołów są na nasze wezwanie,
Czekają na swoją rolę posłuszne i w działaniu,
Człowiek nie wie, że może nimi dysponować,
Dlatego czasami puszczają oko do znajomych,
Tych na ziemi, którymi jesteśmy sami w naturze.
Taką z ziemskich aniołów jest nasza Ania i ciągle je maluje:
A więc i dostrzega na niebie, które z zainteresowaniem,
Na każdą naszą uwagę odpowiada tak, jak może i umie.
Karmiono nas Aniołami od dzieciństwa i w modlitwie,
Oczywiście jako monolog życzeń w jedną stronę bytu.
Nikt nas też nie instruował, jak się z nimi mamy kontaktować,
A zwłaszcza osoby takie tj. my nie uprawnione przez kościół,
Pamiętamy to wyklęcie biskupa w sprawie klasztoru Betanek.
No, bo jak rzesz to, aby to zwykła przeorysza się komunikowała,
Bez wiedzy i zezwolenia przełożonych, ale co innego po śmierci,
I po kanonizacji, bo wtedy, może swoją świętością datki przyciągać.
Niebo
Jan Brzechwa
Na niebiosach Bóg mieszka,
A na ziemi jest ścieżka
Prowadząca do nieba...
Bez wiedzy i zezwolenia przełożonych, ale co innego po śmierci,
I po kanonizacji, bo wtedy, może swoją świętością datki przyciągać.
Niebo
Jan Brzechwa
Na niebiosach Bóg mieszka,
A na ziemi jest ścieżka
Prowadząca do nieba...
Ścieżka wąska jak perć -
Tylko że naprzód śmierć
Przezwyciężyć trzeba.
Na ziemi ludzie prości
Umierają z miłości,
Bo wierzących miłość uśmierca...
Mógłby im pomóc Bóg,
Ale Bóg nie zna dróg
Do człowieczego serca.
Ja
Więc i anioły pukają,
A na nic to się zdaje,
Drzwi dębowo zwarte,
A w pupie ludzie mają,
Umysły głowy twardej,
A więc, co do ich serca,
To wiele nadziei nie ma,
Aby się z ucisku wydostać,
Jak pestka wiśni do Nieba.
Lepiej już w pchełki zagrać,
Może gdzieś się i tam doleci,
Niż przechodzić wąskie ścieżki,
Zaśmiecone cudzym meandrem sieci.
Tylko że naprzód śmierć
Przezwyciężyć trzeba.
Na ziemi ludzie prości
Umierają z miłości,
Bo wierzących miłość uśmierca...
Mógłby im pomóc Bóg,
Ale Bóg nie zna dróg
Do człowieczego serca.
Ja
Więc i anioły pukają,
A na nic to się zdaje,
Drzwi dębowo zwarte,
A w pupie ludzie mają,
Umysły głowy twardej,
A więc, co do ich serca,
To wiele nadziei nie ma,
Aby się z ucisku wydostać,
Jak pestka wiśni do Nieba.
Lepiej już w pchełki zagrać,
Może gdzieś się i tam doleci,
Niż przechodzić wąskie ścieżki,
Zaśmiecone cudzym meandrem sieci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz