niedziela, 19 maja 2013

Z naturą



Rano jak tylko wstaję tuż po obudzeniu ciała lekką gimnastyką,
A właściwie rozciąganiem na leżąco, zaraz schodzę do ogródka,
Chodzę tam po mokrej trawie boso i dalej się rozciągam linkami,
Zawieszonymi do mojego starego już jak ja drzewa owocowego.

Tak teraz zaczynam dzień każdy, a potem po lekkim śniadaniu,
Siadam do komputera i piszę coś, co mi wena przynosi i potem,
Siadam na rower i jadą do lasku na Odrą, aby też pomedytować,
Już na łonie natury podobno już w piątym wymiarze naszego bytu.

Chyba to spełniam podstawy dzisiejszego przekazu co do natury,
Dzięki temu mam zieleń serca teraz na bieżąco i w sercu własnym,
Mija mi szybko szum od dłuższego już czasu w głowie i otumanienie.

Co prawda zakładam na uszy słuchawki z muzyką relaksacyjną,
Ale na tyle cicho aby zagłuszyć ludzki hałas, ale nie śpiewu ptaków.
Tak zaczynam dzień i próbuję go kontynuować w ciągu dnia całego,
Starając się przenosić z uśmiechem to zachowanie spokoju na innych!



Co prawda, nie mam takiego pięknego miejsca, jak Wodospad Kamieńczyka,
Ale nie narzekam, bo mam niezbyt daleko trochę ponad 50 km do gór Opawskich.





Z naturą, jak z kobietą, lepiej nie zaczynać walczyć,
Bo się nie wygra, gdy się im szkodzi tak, jak i sobie,
Samemu z naturą nie wygrasz bo za wszystko płacisz,
Za wodę, tak jak za prąd, którego już nie ma dla nas.

Wszystko jest energią przez nas używaną,
Gdy jednej i drugiej zabraknie, życia brak,
No i jego rozkoszy tego przedłużania na łonie..

Podobno mamy wszystko też przepuszczać przez serce,
Wtedy to się będzie nazywać transformacją tu komórek,
Może tak jak przez soczewkę projektora rzeczywistości,
Rzucając na nowy ekran nową energię tej rzeczywistości.
By na nowo się układały jak klocki w wyższej wibracji bytu.

Może tak jak to widział Eliasz: http://wolnaplaneta.pl/terra/tag/prorok-eliasz/



Z naturą już nie ma zmartwień, wątpliwości i ocen,
Jest tylko pewność płynięcia jej głównym nurtem,
A to wystarczy by jej nie przeszkadzać i szkodzić,
Głównie kiedy spływamy w zakola wyobrażeń ego,
A gdy stajemy się jakoby obserwatorem w tu i teraz,
To jesteśmy jak korek niesieni w to co teraz chcemy!

Ale najlepiej nie chcieć niczego tylko przeżywać same uczucia,
Tak jak wtedy, gdy siedzimy sobie w kinie i bez udziału w akcji.

Wydaje się być naiwnym i wierzyć, że lew zostawi jagnię i jej nie ruszy,
Czy dlatego, że to my wprawiamy go w uczucie głodu swoim myśleniem?
Jeśli tak, to musimy sobie uzmysłowić, jak do tego doszło, do kanibalizmu,
A przykłady mamy nie tylko w obecnym świecie, ale i w gatunkach starych,
W oceanach istot żyjących już od eonów czasu i pożerających się nawzajem,
To dla mnie zagadka, którą Eliasz nie tłumaczy tylko mówi, że to raj utracony.

Nie wiem jak to powstrzymać, pewnie sami sobie nie poradzimy,
Bo nawet jak widzę lamę z tygrysem, to nie wiem, co zrobi głodny?
Zostawmy ocenę naszego punktu widzenia ego i tą transformację,
Zaakceptujmy wszystko co jest, a wtedy jest nadzieja, że się zmieni!



Jeśli jestem wielowymiarową istotą, jak ja teraz dla swoich nóg,
To nie mógłbym chodzić i deptać po świecie mrówek, to byłbym,
Odpowiedzialny za nie, jako ta głowa stąpająca twardo po ziemi?

Już nie wiem, a za dużo takich pytań snuje mi się po głowie,
Zawsze też tchórzliwie uciekam tłumacząc sobie światem iluzji,
Mimo to pomagam tonącej pszczole, czy nawet muchę ratuję,
Wiedząc, że nie łatwiej jest Gai, która tworzy ofiary i oprawców,
A sama zgodnie z tym co mówią o matkach, kocha je wszystkie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz