Czucie jak i w wiara w kontakt, więcej do mnie mówią,
Niż szkiełko i oko sceptycznego naukowca materialisty,
Bo o wszystko materię podejrzewa i innych tu dowodów,
Szuka na potwierdzenie swoich myśli ego i jego podejrzeń.
Czemu to nie miała by istnieć Shambhala naszych marzeń,
Wypełniająca lukę pomiędzy zaciemnioną prawdą, a iluzją,
Jako pierwszego projektu coraz to doskonalszego do ideału?
Jeśli jesteśmy potencjalnymi współtwórcami naszego przyszłego świata,
To czemu i nie kolejnych nowych projektów indywidualnej naszej Jaźni?
Myślę więc jestem, więc choćby we własnej wyobraźni,
To czemu nie można by było je razem ze sobą połączyć?
Pewnie tak to wszystko jest ze sobą połączone, ale nam trudne do wyjaśnienia,
Bo mamy ograniczoną przez samych siebie świadomość istnienia rzeczywistości.
Czuciowiedza, tak powszechna w naturze, nazwana instynktem samozachowawczym,
Jest najbliższa naturze zbiorowej komunikacji pomiędzy gatunkami sobie sprzyjającymi.
Tylko człowiek ją stracił na rzecz głupszego rozumu, a za to pysznemu,
Że wszystkie rozumy już posiadł i na rzecz pozostałych gatunków bytu,
Nic bardziej złudnego, bo natura jako ekran coraz rzadziej odpowiada,
A my zamiast jej słuchać i być szczęśliwy pogłębiamy się w iluzji pychy!
Oby to wszystko nie poszło w kierunku poniżej wskazanym:
Nie jedzmy braci mniejszych wcześniej zabijanych jako padlinożercy,
Stare przysłowie też mówi, jesteś tym czym jesz i twoje ciało oddycha,
Wspomnieniami tego co odtwarzają napęczniałe nieszczęściem komórki.
Człowiek nie może być zsypem wszystkiego jak leci i być ze świeżym oddechem,
Miłych wspomnień tak przebiegającej ewolucji świadomości nabrzmiałego brzucha.
Wmówiono nam takie szczęście obżarstwa i delektowania się ginącymi gatunkami,
To chore insynuacje rodzinne i szkoły, a podobno wzięte z okresu dawnego głodu,
A przecież to wszystko jest tą iluzją wmawianą nam dla zysku nielicznych obywateli,
Bezmyślnie zapędzonych do karteli wysysających energię pieniędzy z populacji bytu.
Teraz czucie i wiara przeze mnie się wzdryga,
Nikt sam nie zabiłby też i żywego zwierzęcia,
Ale do stołu zastawionego suto mięsem już siada,
Czy z braku wyobraźni, czy też ze smaku obżarstwa?
Nie wiem, czasami bezmyślność i pustka, z przyzwyczajenia,
Czasami trudno odmówić, no bo co inni powiedzą, sam wiem,
Po sobie, że niełatwo jest gdy żyje się w otoczeniu potomków,
Chłopów i myśliwych, co traktują zwierzęta podobnie jak karmę,
Dla siebie i innych zwierząt, bo też surowe życie ich tego nauczyło.
Ale ci z miasta, traktują już nie obojętnie kota, czy psa domowego,
Żadne dziecko świadomie nie zje w domu wyhodowanego króliczka,
Ale już podchodzi inaczej do pieczonego i w zestawie Mac-Donalda.
We wszystkim zdobywamy delikatność podejścia przy rozwoju uczucia i wiary,
Bez delikatności nie wyrośniemy z trzeciego wymiaru rozumienia świadomości,
Światy subtelne są dla tych gotowych do subtelności ludzi wrażliwych na miłość,
Nie dla grubiaństwa, grubych dowcipów i braku wrażliwości na cierpienia innych!
Zbawienie to nie ciąganie i to na siłę, jak i po znajomości wszystkich ciekawskich,
Dlatego takie wzniesienie może dotyczyć tych rozpoznanych od wewnątrz serca,
Jeżeli nie jesteś w stanie skrzywdzić motyla, czy zerwać też nawet polnego kwiatu,
I kiedy zaczynasz już być gotowy do uniesień radości bez jakiegokolwiek powodu,
Wiedz, że jesteś na na początku właściwej drogi do światów subtelnych Shambali!
Oby to wszystko nie poszło w kierunku poniżej wskazanym:
Nie jedzmy braci mniejszych wcześniej zabijanych jako padlinożercy,
Stare przysłowie też mówi, jesteś tym czym jesz i twoje ciało oddycha,
Wspomnieniami tego co odtwarzają napęczniałe nieszczęściem komórki.
Człowiek nie może być zsypem wszystkiego jak leci i być ze świeżym oddechem,
Miłych wspomnień tak przebiegającej ewolucji świadomości nabrzmiałego brzucha.
Wmówiono nam takie szczęście obżarstwa i delektowania się ginącymi gatunkami,
To chore insynuacje rodzinne i szkoły, a podobno wzięte z okresu dawnego głodu,
A przecież to wszystko jest tą iluzją wmawianą nam dla zysku nielicznych obywateli,
Bezmyślnie zapędzonych do karteli wysysających energię pieniędzy z populacji bytu.
Teraz czucie i wiara przeze mnie się wzdryga,
Nikt sam nie zabiłby też i żywego zwierzęcia,
Ale do stołu zastawionego suto mięsem już siada,
Czy z braku wyobraźni, czy też ze smaku obżarstwa?
Nie wiem, czasami bezmyślność i pustka, z przyzwyczajenia,
Czasami trudno odmówić, no bo co inni powiedzą, sam wiem,
Po sobie, że niełatwo jest gdy żyje się w otoczeniu potomków,
Chłopów i myśliwych, co traktują zwierzęta podobnie jak karmę,
Dla siebie i innych zwierząt, bo też surowe życie ich tego nauczyło.
Ale ci z miasta, traktują już nie obojętnie kota, czy psa domowego,
Żadne dziecko świadomie nie zje w domu wyhodowanego króliczka,
Ale już podchodzi inaczej do pieczonego i w zestawie Mac-Donalda.
We wszystkim zdobywamy delikatność podejścia przy rozwoju uczucia i wiary,
Bez delikatności nie wyrośniemy z trzeciego wymiaru rozumienia świadomości,
Światy subtelne są dla tych gotowych do subtelności ludzi wrażliwych na miłość,
Nie dla grubiaństwa, grubych dowcipów i braku wrażliwości na cierpienia innych!
Zbawienie to nie ciąganie i to na siłę, jak i po znajomości wszystkich ciekawskich,
Dlatego takie wzniesienie może dotyczyć tych rozpoznanych od wewnątrz serca,
Jeżeli nie jesteś w stanie skrzywdzić motyla, czy zerwać też nawet polnego kwiatu,
I kiedy zaczynasz już być gotowy do uniesień radości bez jakiegokolwiek powodu,
Wiedz, że jesteś na na początku właściwej drogi do światów subtelnych Shambali!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz