sobota, 17 grudnia 2016

Żyć

Pewnego razu do bardzo starego i potężnego drzewa przyszedł bardzo stary człowiek i tak powiedział: - Trzeba cię ściąć. Drzewo nie protestowało, co bardzo rozgniewało starca. Spodziewał się drzewnego buntu, demonstracyjnego łamania gałęzi, kopania korzeniami, zrzucania liści. Och, jak bardzo starzec by sobie tego życzył, dałoby mu to szansę na usprawiedliwienie swojego postanowienia, na jakąś awanturę, która pomogłaby wyrazić to, czego nie potrafił powiedzieć na spokojnie, dałaby pretekst, żeby się z drzewem pokłócić, a potem w przypływie szału ściąć. O ileż prościej byłoby się wściec, wywlec wszystkie żale (bo przecież drzewo nie zawsze dawało cień, czasami było robaczywe, sprowadzało niechciane ptaki, nie odpowiadało, gdy człowiek sobie tego życzył, dawało za dużo cienia, gniło, za dużo mówiło, na światło dzienne wywlekało sprawy, o których każdy chciałby zapomnieć, oj było tego dużo, było się czego uczepić), niechby się teraz choć trochę zbuntowało… Drzewo jednak pokornie spojrzało w niebo – bo niebo zawsze jest celem drzew, potem starca i tak rzekło:
- Nie mogę ci zabronić mnie ściąć. Władza nad siekierą, nade mną i nad tobą samym należy do ciebie. Możesz robić to, czego sobie życzysz. Jeśli więc chcesz ścinać, nie jestem w stanie cię zatrzymać.
- Więc jesteś takim tchórzem? Nawet w obliczu śmierci nie masz zamiaru się bronić? – zapytał wściekły starzec.
- Nie mam zamiaru cię przekonywać – odparło drzewo, ale chciałbym, żebyś mi odpowiedział na jedno pytanie: Dlaczego to robisz.
- Ponieważ ludzie w wiosce… – zaczął starzec.
- Ach, jeśli ludzie w wiosce tak zdecydowali – odparło drzewo…
I starzec zapłakał, a potem wybudował domek na drzewie i nigdy już do wioski nie wrócił.
Pomyślcie, co by się stało, gdyby drzewo dało się ponieść emocjom, gdyby uległo potrzebie kłócenia się, udowadniania swoich racji.
- Nie zdążyłbyś podnieść siekiery, moja najsłabsza gałąź zmiażdżyłaby ciebie – powiedziało drzewo po latach. A starzec dobrze wiedział, że spokój przyjaciela uratował życie nie tylko jego, ale i całej wioski, ponieważ to było zaczarowane drzewo.
Każdy z nas może być zaczarowanym drzewem i nie dać się ponieść emocjom. To możliwe, a jeśli myślisz, że niemożliwe, to lepiej schowaj swoją siekierę i nie wywołuj awantur tylko dlatego, żeby mieć usprawiedliwienie dla swoich złych zamiarów.

  
wróżka drzew
P.C-Szept

 Zdjęcie użytkownika Drzewo Życia.


















Żyć mamy dla innych, czy dla siebie, to odwieczne pytanie,
Zastępcze, jak dla polityków aborcja czy homo nie wiadomo.

Jak uchronić drzewo i siebie od potrzeb innych,
Szczególnie tych co przyjmują rolę pośredników?

Nie wiem, ale wiem, że tzw pośrednicy wszystko wiedzą najlepiej,
Ale tylko wtedy, gdy nie muszą za decyzję odpowiadać osobiście.

 

Gdyby tak dało się warunkowo lekarzowi od pierwszego kontaktu,
Dać do podpisu odpowiedzialność za konsekwencję ich porady,
A co ważniejsze, za też konsekwencje powikłań poszczepiennych.

Przestałby leczyć, a zaczął pomagać w samoleczeniu,
Za uznaniową zapłatę efektu zdrowia, no i po czasie.

Można by np. stworzyć fundusz 5% dla lekarzy stały,
A potrącać z niego dni choroby i złego samopoczucia.

Gdyby każdy żył dla siebie, nie byłoby wyzysku i wojen,
Nie byłoby pośrednictwa dóbr za pieniądze, jak i usług.

Nikt o zdrowych zmysłach nie pomyślałby o ścięciu drzewa na zapas,
A już na pewno nie po to by na sprzedaży jego zarobić papierki dla innych.




Podobnie nie byłoby obietnic, jak i zobowiązań bez podpisu i weksli,
Każdy sam by robił za siebie jak teraz pod siebie i nikogo nie wciągał.

Za to chętnie pomógłby za nic w czymś co o sam by sobie nie radził,
Bez warunków, wiedząc, że on sam przyjdzie z podobną propozycją.

To byłoby prawdziwe życie bez sensacji cudzych niepowodzeń,
Złości miłości dla czegoś, lub za coś i pogoni za konsumpcją bytu.

 

Bytu nie da się skonsumować, można smakować jego życie,
Byt to naszej Gai dar dla wszystkich dzieci dużych i małych.

Powiem krótko, nie da się żyć za innych, a więc i dla innych to bez sensu,
Wymyślili to pośrednicy dla tak zwanej ekonomi zysku, aby innych okradać.






" Ze złości"

Władysław Broniewski

Kochałbym cię (psiakrew, cholera!),
gdyby nie ta niepewność,
gdyby nie to, że serce zżera
złość, tęsknota i rzewność.
Byłbym wierny jak ten pies Burek,
chętnie sypiałbym na słomiance,
ale ty masz taką naturę,
że nie życzę żadnej kochance.
Kochałbym cię (sto tysięcy diabłów),
kochałbym (niech nagła krew zaleje!),
ale na mnie coś takiego spadło,
że już nie wiem, co się ze mną dzieje:
z fotografią, jak kto głupi, się witam,
z fotografią (psiakrew!) się liczę,
pójdę spać i nie zasnę przed świtem,
póki z grzechów się jej nie wyliczę,
a te grzechy (psiakrew!) malutkie,
więc (cholera) złości się grzesznik:
że na przykład, wczoraj piłem wódkę
lub że pani Iks - niekoniecznie.
Cóż mi z tego (psiakrew!), żem wierny,
taki, co to "ślady po stopach"?...
Moja miła, minął październik,
moja miła (psiakrew!), mija listopad.
Moja miła, całe życie mija...
Miła! Miła! - powtarzam ze szlochem...
To mi życie daje, to zabija,
że ja ciągle (psiakrew!) ciebie kocham.



" Bez złości"
ja

No cóż odpowiem:
po co się zaraz złościć,
to tylko hormonów rzucawka..
przejdzie i będziemy się złościć,
że tak szybko i już po wszystkim
i spać się chce i ziewać...
ale co ciekawe już bez złości..
czy to kobieta jest odgromnikiem,
naszej chuci napięcia pociągu,
który tylko czeka na semafor by ruszyć..
Miła, Miła, ale żeby zaraz się zabijać,
jak ten nawiedzony Broniewski?
śmierć frajerom ja się nie dam ponieść złudzie,
bom całe szczęście już nie taki młody..

Żyć dla innych, chyba już nie warto,
nawet tego nie zauważą, a kobiety?
będą uważać to za coś naturalnego..
Ale spróbuj tylko przestać, to zaraz,
zrobią z tego aferę na cztery fajerki..

 Ale  "jak uczeń ma otwartość, 
to i psi ząb udzieli mu błogosławieństwa".
A najpewniejsza jest kobieca rozwartość.. 

 

Nigdy więcej samotności

Gdy idziesz do przodu, szukasz prawdy, szukasz zrozumienia, 

to szukasz miłości w swoim sercu 
i starasz się ją wyrazić we wszystkich możliwych kierunkach. 
Jesteś połączony z miłością innych ludzi. 
Gdy to zrozumiesz, już nigdy nie będziesz samotny.

- Mistrz Morya


 


Jeżeli niczego nie żądasz od świata ani od Boga, 
jeżeli niczego nie chcesz, niczego nie szukasz, 
niczego nie oczekujesz, 
to Najwyższy stan przyjdzie do ciebie 
bez zaproszenia. nie wzywany, nieoczekiwany!

Nisargadatta Maharaj



Polecam stary film, a jak proroczy: http://www.cda.pl/video/88603145

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz