Ach, te motylki, to emocje, co nas ciągle trzymają na uwięzi,
Jak psa na smyczy cięgle targanej, gdy próbuje się położyć.
Wiedza tajemna przestaje być tajemną, gdy zaczniemy się zastanawiać,
Kto pociąga za sznurki i nas ciągle utrzymuje w stanie tego rozdrażnienia,
Co nas tak dzieli od siebie samych i obciąża odpowiedzialnością za to innych.
Ciągle nas skanują tymi motylkami, ale nie tylko tymi w brzuchu,
Co znowu nas napędza taką chemiczną zmysłów rozkoszą dwojga,
By co złączone, rozłączyć i wzmocnić poczucie strachu oddzielenia.
To taka gra w kotka i myszkę uzależnienia jak i od dźwięków,
Gdy są, to często drażnią, a gdy ich nie ma, wywołują potrzebę.
Do pewnego czasu nas to bawi, potem rozdrażnia, by już potem mieć już dosyć,
Wtedy zaczynamy uwielbiać choć chwilę tu ciszy, samotności w spokoju ducha.
Z tych motyli niekontrolowanych emocji od strachu do rozkoszy,
Tworzą się o nich myślokształty, czekające na dalszą swoją szansę,
Mają duże poczucie swojego ja, więc zawsze zaczynają od 'ty' oskarżeń,
Nigdy nie poczuwają się do swojej winy, bo siebie nie widzą i nie czują,
Siedzą w głowie jak wirusy w komputerze i bez przerwy podsyłają "nie".
Nie chcę, ja nie mogę i nie zrobię, bo nie muszę, ciągle nie!
To taka samoobrona tego, co się widzi dookoła i bez udziału,
A siebie też się nie widzi nawet w lustrze niechcianej twarzy.
To nasze myśli jak motylki we wszystkim tylko nie o sobie,
Tworzą wokół nas, takie motylki 'myślokształtów' o innych,
Tworzą wokół nas, takie motylki 'myślokształtów' o innych,
To nie zła pułapka, bo na to, co czujemy odpowiedzi nie ma,
Tylko ciągle widzimy skrzywienie na twarzach tych innych.
Więc to te twarze i ich reakcja dyktują nam, co mamy robić,
Nie własne myśli i marzenia dzieciństwa, czy też pragnienia.
Rozsuńmy tą kurtynę myśli myślokształtów o innych,
Zacznijmy myśleć o swoich marzeniach z dzieciństwa,
Zacznijmy podróżować przez życie według ich wskazań.
Gdy zacząłem tak też myśleć, to oskarżano mnie o znieczulicę,
Za to sam poczułem się wolny, od innych wskazań życiowych.
Przestałem reagować nerwowo na oskarżenia i te motylki opadły,
Co dziwne to życie zaczęło się być bardziej krwiste w odczuwaniu.
Pojawiły się inne moje własne motylki odczuwania i ekspresji,
Zacząłem się udzielać twórczo i sprawiało mi to przyjemność,
Nigdy co prawda nie nudziłem się w obecności samego siebie,
Co dziwne zacząłem uważniej słuchać tego co mówią też inni.
Za to przestały mnie też denerwować takie oceny zaocznie innych,
O innych i o mnie, jak Kaptaha, z Egipcjanina Sinuhe, M. Waltari,
Mówiącego o nich, jako o 'brzęczących muchach' tych wypowiedzi,
Które jednym uchem się wpuszcza, a drugim wypuszcza w milczeniu.
Dlatego przed snem zawsze warto się z nich oczyścić wypuszczając,
Jak te owieczki na hali, po które już się więcej nie wraca zapominając,
Za to w nagrodę, to nowy dzień zaczynamy z pustą głową pomysłów,
Wtedy można się otworzyć na jakąkolwiek twórczość, nawet tą moją.
Nowe pomysły i cudowności już czekają, jak te ptaki na drzewie:
Co to w każdej chwili poderwą się i wlecą do pustej klatki umysłu!
Ale żeby nie znudziły się jedząc, trzeba je szybko nakarmić i wypuścić,
Bo jak same wrócą, to znaczy, że było warto pomysłami mnie nakarmić!
Tzn. że to co dotychczas pisałem, było jak coś miłego do powtórki..
Tzn. że to co dotychczas pisałem, było jak coś miłego do powtórki..
Hmm... :)
OdpowiedzUsuńZaiste...
"Za to w nagrodę, to nowy dzień zaczynamy z pustą głową pomysłów,
Wtedy można się otworzyć na jakąkolwiek twórczość,"
Dzięki :)