czwartek, 17 listopada 2016

Wspomnienia




Nasza przyjaźń narodziła się w ławce liceum im. Reja w W-wie,
Razem słuchaliśmy muzyki poważnej chodziliśmy do Filharmonii.

Wiele nas łączyło, nie mieliśmy ojców, za to kochane Matki,
A poza tym byliśmy jedynakami i razem odrabialiśmy lekcje.

Ja byłem lepszy z matematyki, a on z języka polskiego,
On grał na pianinie trochę, a ja uczyłem się wtedy śpiewu.

Był wysokim blondynem, ja za to nico niższym szatynem,
Razem uczyliśmy się do matury, a po niej podróżowaliśmy.



Takie jw. motto nam towarzyszyło do pewnego momentu "próby",
Ja zdałem maturę, a on oblał język polski, co było dla nas szokiem.

Podróż z trzecim kolegą autostopem nad morze była już pod pewną presją,
Od Szczecina do Gdańska, niestety przerwana moim incydentem w morzu.

Nasze drogi się rozeszły gwałtownie, bo gdy wypłynąłem w morze,
Nie zdając sobie sprawy, że razem z prądem wpadającej rzeki Regi.

 

Musiałem podjąć decyzję szybko będąc dość daleko, by płynąć wzdłuż brzegu,
Aby wydostać się z tego nurtu i zacząć wracać do brzegu bardzo zziębnięty.

A gdy w końcu wróciłem brzegiem zobaczyłem grupę zgromadzonych ludzi,
Szybko się zorientowałem, że to o mnie chodzi, ujawniłem się i zapadła cisza.

Kolega tego nie wytrzymał i zaraz potem sam wrócił do domu,
Ale my z drugim pojechaliśmy dalej w minorowych nastrojach.



Tak nasze drogi się rozeszły, ale obaj skończyliśmy studia na AM,
On nieco później i stał się wziętym pediatrą, ale co się wtedy stało?

Nic o nim nie wiedziałem, bo dopiero sporo lat temu, gdy odszedł,
Nawiązałem kontakt, jakby z nim i z jego żyjącą mamą: dzwoniąc.

Była bardzo wzruszona, bo każdy ze mną jej kontakt był dla niej odpowiedzią,
I tak jest to do dzisiaj, bo tylko ona wie, co to znaczy przeżyć własne dziecko.


Po jego odejściu do zaświatów, jakoś nawiązaliśmy kontakt i to intuicyjnie,
Dawał mi znaki, co i kiedy mam od niego jej powiedzieć, a ona wyjaśniła...
To, że jego powtarzanie matury było sprawką nauczycielki języka polskiego,
Mocno partyjnej i niechętnej starej daty nauczycielom, jaką była mama kolegi.

Tak to nas dzieli Polaków polityka i zawiść i już od zarania, a tu na dodatek,
Ten trzeci kolega od czasów spotkań po 50 latach podobnie się nie odzywa.

Niestety teraz jak się nie zdeklarujesz politycznie,
Stajesz się podejrzany i tracisz dawnych przyjaciół.



Co ciekawe, teraz mam podobnego kolegę Wiesia na osi znajomych facebooka,
I jak gdyby przez niego, dostaję sygnał natchnienia i do pisania tematów bloga.

To przez niego Wiesia założony blog był dla mnie kopalnią wiedzy,
Często z niego korzystałem i nie znając autora i tu nagle się pojawił.

Mało tego on sam przypomina mi do złudzenia kolegę Janusza,
Tak samo wygląda i przedstawia sobą, taką serdeczną stronę bytu.


Jego wpisy często są inspiracją dla mnie zadawanych pytań,
Jak i nieskończonych odpowiedzi, a coraz bliższych prawdy.




1 komentarz:

  1. JAKIE TO PIĘKNE I BUDUJĄCE WSPOMNIENIA ;-) BARDZO MIŁO SIĘ CZYTA ;-) DZIĘKUJĘ ZA TĘ CHWILĘ Z WAMI

    OdpowiedzUsuń