Jak przyjdzie co do czego,
to będziecie niewidzialni.
Jak przyjdzie co do czego,
to pozostaniecie nietykalni.
Jak przyjdzie co do czego,
Czaso-Przestrzeń stanie się przepuszczalna.
Jak przyjdzie co do czego,
kule zmienią swój tor.
Jak przyjdzie co do czego,
Słońce zajdzie w środku Dnia.
Jak przyjdzie co do czego,
to chronić Was będą Ziemia, Woda, Ogień i Wiatr.
Jak przyjdzie co do czego,
zostaniecie przesunięci /zabrani/.
Jak przyjdzie co do czego,
będziecie obserwować Stary Świat z Nowego Świata.
Jak przyjdzie co do czego,
podniesiecie się w Płaszczu Światła.
Jak przyjdzie co do czego,
zwalczcie lęki.
Jak przyjdzie co do czego,
ufajcie Bogu.
Jak przyjdzie co do czego,
pozostańcie w Pokoju
Jak przyjdzie co do czego,
Niebiańskie Moce są z Wami.
Jak przyjdzie co do czego,
zwycięża Światło.
I jak przyjdzie co do czego:
NIE LĘKAJCIE SIĘ!
MISTRZOWIE WNIEBOWSTĄPIENI
Źródło: lichtweltverlag.com
Tłumaczenie: Team TERRA
Dziwne zjawisko na niebie i jakże aktualna poetka...
W jakimś kraju pod słońcem
i niektórymi chmurami.
Zostawiają za sobą jakieś swoje wszystko,
obsiane pola, jakieś kury, psy,
lusterka, w których właśnie przegląda się ogień.
Mają na plecach dzbanki i tobołki,
im bardziej puste, tym z dnia na dzień cięższe.
Odbywa się po cichu czyjeś ustawanie,
a w zgiełku czyjeś komuś chleba wydzieranie
i czyjeś martwym dzieckiem potrząsanie.
Przed nimi jakaś wciąż nie tędy droga,
nie ten, co trzeba most
nad rzeką dziwnie różową.
Dokoła jakieś strzały, raz bliżej, raz dalej,
w górze samolot trochę kołujący.
Przydałaby się jakaś niewidzialność,
jakaś bura kamienność,
a jeszcze lepiej niebyłość
na pewien krótki czas albo i długi.
Coś jeszcze się wydarzy, tylko gdzie i co.
Ktoś wyjdzie im naprzeciw, tylko kiedy, kto,
w ilu postaciach i w jakich zamiarach.
Jeśli będzie miał wybór,
może nie zechce być wrogiem
i pozostawi ich przy jakimś życiu.
[wiersz Jacyś Ludzie z tomu Chwila, Wydawnictwo Znak, 2002]
im bardziej puste, tym z dnia na dzień cięższe.
Odbywa się po cichu czyjeś ustawanie,
a w zgiełku czyjeś komuś chleba wydzieranie
i czyjeś martwym dzieckiem potrząsanie.
Przed nimi jakaś wciąż nie tędy droga,
nie ten, co trzeba most
nad rzeką dziwnie różową.
Dokoła jakieś strzały, raz bliżej, raz dalej,
w górze samolot trochę kołujący.
Przydałaby się jakaś niewidzialność,
jakaś bura kamienność,
a jeszcze lepiej niebyłość
na pewien krótki czas albo i długi.
Coś jeszcze się wydarzy, tylko gdzie i co.
Ktoś wyjdzie im naprzeciw, tylko kiedy, kto,
w ilu postaciach i w jakich zamiarach.
Jeśli będzie miał wybór,
może nie zechce być wrogiem
i pozostawi ich przy jakimś życiu.
[wiersz Jacyś Ludzie z tomu Chwila, Wydawnictwo Znak, 2002]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz