piątek, 28 października 2016

Wewnętrzny głos



Miałem wcześniej pytanie i wątpliwości, kto mówi i podpowiada,
Słuchając ostrzeżeń o spirytyzmie i okultyzmie głosów zaświatów.

Jednak idąc dalej to szybko zauważyłem, że są zawsze wartościowe,
Mówię cały czas o intuicyjnym niewerbalnym głosie z tzw zaświatów.

Ale praktyka weryfikuje zawsze wszelkie wymysły odbioru umysłu,
Jeśli się sprawdzają i idą w dobrym kierunku, czemu się nie słuchać?



Jednak w odbiorze trzeba być jak na szali wagi uwagi,
Nie może nam chcica rezultatów kłaść zaćmę na oczy.

Odgadłem to dość wcześnie w eksperymentach z wahadełkiem,
Zawsze fascynowało mnie kto, gdy nim nie kieruję odpowiada?

Na dobrą sprawę nie byłem na tyle naiwny jak dzieci, że sam Bóg,
Domyślając się też, że do niego droga bardzo daleka i nie możliwa.

Później wiedząc niby więcej domyśliłem się, że jest poza,
Podobnie jak my świadomością poza ciałem i jego oczami.



Wtedy przed laty odkryłem, że mam milczącego pasażera,
Jak za szybą pancerną samowolnego kierowcy samochodu. 

Wtedy fizyka odkryła częstotliwość rozdzielającą nas niewidzialną myślą
Całość Stworzenia od nieskończonej ilości pojedynczych kropel oceanu.

Taka myśl jest nadzieją, że nie jestem w pustce kosmosu,
I lecąc nie wiadomo do czego zgodnie z teorią wybuchu.


Więc sam przestałem zajmować się sporami ateistów z kreacjonistami,
Podbijać sobie wyssanymi z palca zadufania argumentami dowodów.

Doszedłem do pokornego wniosku, że trzeba tym, co jest tu najbliżej,
Że w tym wszystkim musi być jakaś hierarchia, ale już nie ważności. 

I tak nagle sobie uzmysłowiłem, że jestem w parze,
Nie ważne z kim, ale na pewno dla mnie życzliwym.

Porównywałem tą sytuację i siebie do obserwatora kierowcy czołgu,
Oraz kogoś kto siedzi z tyłu za mną widzi z wieżyczki dalej i ma mapę.


Poczułem się tak jakbym stracił wcześniej skarb na drodze z nim połączenia,
A teraz zacząłem go powoli odzyskiwać i to wraz z wzrastającym zaufaniem.

Teraz razem z nim się budzę i zawsze mam go tu przy sobie,
Wiem, że mogę mu ufać bo jedziemy na tym samym wózku.

To bardzo subtelna komunikacja bo nie werbalna i nie wymuszająca,
Świetnie to ujmuje Adamus jakby było dwóch w jednym, a osobno.

On nie śpi i nie przejmuje się jazdą i nie zależy mu na niczym,
Zainteresowany tylko wrażeniami i odczuciami tego co nowe.


Najpierw mnie to nieco wkurzyło, ale szybko ochłonąłem,
Bo przecież, gdy jedziemy na tym samym wózku i klocka.

To my jesteśmy jednością i ze wszystkim oceanie, jako krople,
Czy w mniejszym, czy w większym akwarium to częstotliwości.

Ten cholerny czas starości z wiekiem nami rządzi i straszy,
Ale jego nie wzrusza, więc mnie też nie powinno to obchodzić.

Gdyby nie te cholerne zmysły to te pogrywające na naszym ciele,
Ale gdy się zorientujesz, że to ty jesteś artystą, to grać przestaniesz.


Teraz już sam gram spokojną muzykę zmieniając wibrację,
Wsłuchuję się w klawiaturę ciała jak pianista na fortepianie.

Przykładam rękę do bólu i wsłuchuję się w jego tonację,
Zmieniam ją tak jak się stroi sam instrument dźwiękami.

To działa, a dlaczego by nie, przecież to mój i jego hologram,
On jak stroiciel odpowiada w moim tylnym mózgu na uczucia.

Hologram nasz podobnie jak w nim nasze ciało jest dźwiękiem,
Godzę się być pośrednikiem pomiędzy artystą, a instrumentem.



Co ciekawe na te moje rozważania przyszła i odpowiedź z góry,
Zamknęła całą opowieść jak w koło przyczyn i skutku w opowieść:

http://tamar102.bloog.pl/id,356769704,title,PRZYGOTOWANIE-DO-PIERWSZEGO-KONTAKTU,index.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz