Pamięć zostaje w duchowym 'woreczku' balonu Akaszy pamięci,
Możesz do niego zajrzeć, jak tylko duchowo do niego podskoczysz.
Gdy się duchowo rozwijasz, to wtedy go przyciągasz do siebie,
Intuicyjnie już wiesz, że to co przychodzi to w życiu jest twoje.
Gdy spróbujesz odrzucić, bo ci się nie spodoba,
Wraca do siebie ze zdwojoną siłą jak bumerang.
Los jest zależny od wyciszenia, podobnie jak silnik od smarowania,
Gdy jesteś wyciszony, życie gładko płynie jak spokojna rzeka wody.
Łatwo powiedzieć, trudniej z agresją ludzi się pogodzić,
A jednak, gdy już wiesz o nieuchronności losu, to zgoda?
Lepiej, gdy ją się buduje, a niż niezgoda ma próbować niszczyć,
To znana prawda, ale niestety w awanturze się o niej zapomina.
Pamiętam w tym życiu, a już trochę dość długim,
Że spokój i wewnętrzna cisza mnie życie uratowały.
Kiedyś podczas hamowania samochodem i pływania w jeziorze,
Niestety to jest możliwe samotnie i bez udziału w większej grupie.
Może dlatego, że wtedy nikt się nie ogląda na drugiego,
A więc musi poczuć odpowiedzialność i własną decyzję.
To ciekawe, bo cofając się wstecz, to nie przypominam sobie,
Abym kiedykolwiek się kogoś radził w jakiejkolwiek sprawie.
Czyżbym samoistnie i nie zdając sobie sprawy,
W taki sposób godził się z losem nieświadomie?
Wiem, że kilka raz w życiu to wyszedłem z opresji,
Godząc się z faktem i pozwoleniem mu zaistnienia.
Ktoś z zewnątrz mógłby to nazwać tchórzostwem,
Lub co gorzej działaniem chłodnej rozwagi umysłu.
Jednak dopiero po fakcie bezsensownej galopady tej niby działania,
Okazywało się to jedyną szansą wyjścia z opałów determinacji losu.
Tylko profesjonaliści jako rutyniarze jak ta służba ratunkowa,
Może być tak spokojna w oszczędnym racjonalnym działaniu.
Ale to nie sztuka, a sztuką jest takie działanie z zaskoczenia,
Wtedy gdy nas zaskakuje coś nowego, jak np. za kierownicą.
Pytanie czy zdać się na los, czy mu przeszkadzać determinacją?
Myślę, że najłatwiej podpowie nam sama natura np. fali wody.
Czy też to stado koni przelatujące nad nami leżącymi na ziemi,
Znieruchomienie leżąc, czy poddanie się fali odpływu jak wyżej?
Ku czemu zmierzam? Myślę, że stan medytacyjny jest tym,
Co najłatwiej i najszybciej łączy nas z wyższym rządem losu.
Los nie ma zadania, aby nas tu zniszczyć,
A jedynie nauczyć wiary i miłości spokoju.
Do tego służy nasz duchowy balon ten nad nami,
On nas na chwilę uniesie ponad linię czasu losu.
Wiem co mówię, bo sam przeżyłem to wielokrotnie,
Wychodząc z nieprawdopodobnych opresji "cudem".
Los jest zależny od wyciszenia, podobnie jak silnik od smarowania,
Gdy jesteś wyciszony, życie gładko płynie jak spokojna rzeka wody.
Łatwo powiedzieć, trudniej z agresją ludzi się pogodzić,
A jednak, gdy już wiesz o nieuchronności losu, to zgoda?
Lepiej, gdy ją się buduje, a niż niezgoda ma próbować niszczyć,
To znana prawda, ale niestety w awanturze się o niej zapomina.
Pamiętam w tym życiu, a już trochę dość długim,
Że spokój i wewnętrzna cisza mnie życie uratowały.
Kiedyś podczas hamowania samochodem i pływania w jeziorze,
Niestety to jest możliwe samotnie i bez udziału w większej grupie.
Może dlatego, że wtedy nikt się nie ogląda na drugiego,
A więc musi poczuć odpowiedzialność i własną decyzję.
To ciekawe, bo cofając się wstecz, to nie przypominam sobie,
Abym kiedykolwiek się kogoś radził w jakiejkolwiek sprawie.
Czyżbym samoistnie i nie zdając sobie sprawy,
W taki sposób godził się z losem nieświadomie?
Wiem, że kilka raz w życiu to wyszedłem z opresji,
Godząc się z faktem i pozwoleniem mu zaistnienia.
Ktoś z zewnątrz mógłby to nazwać tchórzostwem,
Lub co gorzej działaniem chłodnej rozwagi umysłu.
Jednak dopiero po fakcie bezsensownej galopady tej niby działania,
Okazywało się to jedyną szansą wyjścia z opałów determinacji losu.
Tylko profesjonaliści jako rutyniarze jak ta służba ratunkowa,
Może być tak spokojna w oszczędnym racjonalnym działaniu.
Ale to nie sztuka, a sztuką jest takie działanie z zaskoczenia,
Wtedy gdy nas zaskakuje coś nowego, jak np. za kierownicą.
Pytanie czy zdać się na los, czy mu przeszkadzać determinacją?
Myślę, że najłatwiej podpowie nam sama natura np. fali wody.
Czy też to stado koni przelatujące nad nami leżącymi na ziemi,
Znieruchomienie leżąc, czy poddanie się fali odpływu jak wyżej?
Ku czemu zmierzam? Myślę, że stan medytacyjny jest tym,
Co najłatwiej i najszybciej łączy nas z wyższym rządem losu.
Los nie ma zadania, aby nas tu zniszczyć,
A jedynie nauczyć wiary i miłości spokoju.
Do tego służy nasz duchowy balon ten nad nami,
On nas na chwilę uniesie ponad linię czasu losu.
Wiem co mówię, bo sam przeżyłem to wielokrotnie,
Wychodząc z nieprawdopodobnych opresji "cudem".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz