piątek, 1 kwietnia 2016

Dzień sanatoryjny czwarty



Nie wiem czy uda mi się tu cokolwiek pisać,
WiFi sanatoryjne odzwierciedla stan chorych.

Ja natomiast zmuszany gimnastyką do ruchu,
Czuję się jak ta powyżej panna w weny puchu.

Zmuszony do wysiłku chodzenia raz to w dół, a raz w górę,
Zaczynam się czuć wyśmienicie jak w basenie solankowym.

W górach nie ma prostych dróg i na tym samym poziomie,
Wyjątkiem jest droga najczęściej uczęszczana do stołówki.

Zabiegi muskają mnie tak, jak takie boginie powyżej powojem,
A ja sam jak panienka poddaję się systemowi komputerowemu.


Nadzieja przyszłego świtu rozpala moją wyobraźnię,
Stosuję się do wszystkich zabiegów z solidnością...

Nie będę udawał w dniu pierwszego kwietnia,
Że tęsknię za domem, polityką i obowiązkami.
 
Jeśli już to za bujanym fotelem, a nie garbieniem się nad laptopem,
Wyciął mi nie zły numer blokując dostęp do przeglądarki i Internetu.

Czuję się dobrze i takie same mam towarzystwo w pokoju,
Dużo spaceruję i wdycham nie zakurzone powietrze i wodę.

Wchłaniam ją przez skórę w basenie i piję prosto ze źródła,
Źródło mam blisko i stare żelaziste i dobre na krwi choroby.


Dlatego słuchając mojego ulubionego filozofa, stoika do żony,
Nie słucham głupich rad mądrych ludzi tylko własnego rozumu.


Niech on się rozwija zdrowo i zgodnie z naturą bytu,
Niech służy ciału i mnie jako świadomości duchowej.

A nie odwrotnie, ja jemu, a on z niewiedzy będzie mnie straszył,
Myślę, że już od dawna przestał się buntować i współpracujemy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz