wtorek, 16 grudnia 2014

Emocje

Collective Evolution
 
Emocje, to coś, co nas wytrąca z dopływu energii,
Tak jak ścianki naczyń krwionośnych lepkie płytki,
Hamują przepływ jak powietrza palce w trąbce fleta.
 
Tak samo jak powstają dźwięki kamertonu i słowa w krtani,
Każdy przeszkoda je wytwarza, a brak daje przepływ z Jaźni!
 
Tajemnicą Poliszynela jest to, że jesteśmy nimi połączeni,
Więc roznoszą się jak wirusy i bakterie metodą kropelkową,
Podobnie, ale nie tak jak one, tylko za sprawą naszych myśli!
 
Co kto pomyśli, to drugi odczuje, a gdy współbrzmi kupuje,
Niezależnie czy własne czy cudze, czy zbiorowe z telewizji.
 
Jak świętość brzmi nieprzerwanie, zawodząc w ludzkim głosie, tak wieko trumny otwarte, na nic wołanie głośne. Jesteś ty w każdym stworzeniu, życie staje się proste, naradza się cisza, więdną stare osty. Budzi się życie w człowieku, jak dąb stary nastaje, nie słowiańskie już, lecz boskie rosną Gaje.

/przekaz channelingowy od moich prowadzących/

Uwielbiam, te pozornie niezrozumiałe, niejasne, przesłania, które gdy odczyta się je głębiej, przynoszą jakże ważne, choć ukryte przesłania.

Elen Elijah Niosąca Wiatr 
www.epokaserca.pl 

 Drzewo kosmiczne (kilsoquah.tumblr.com)
 
Może to być na zasadzie wyboru, jak Ing i Jang,
Drogą światła jak i cienia drzewa naszego życia,
Gdy nieświadomie, to jest jak wiatr co tylko wieje,
Gdy jednak go przyjmiemy cieniem, może powalić.
 
Jednak bez emocji, a już szczególnie tych ze światła,
Życie byłoby tak mdłe jak posiłek, bez soli i pieprzu.
Niektórzy uważają, że są one sensem i smakiem życia.
 
Widać to zwłaszcza u dzieci i to tuż przed świętami,
Te emocje co prezentów pod choinką i zaskoczenie,
Niestety na ogół z rozczarowaniem, jak i z nadzieją.

OPOWIEŚCI DUCHA

 Wielu ich było w jednym domu, hałasu wiele czynili i zgiełku i nijak pojąć nie mogli jak jedność stworzyć.  
Każdy racje swoje wykładał, każdy o swoje się bił, swojego doglądał, taką śmiałość mieli, lecz nie była ona prawdziwą śmiałością, bo to, czym się szczycili - głupotą było i pychą. Do walki - tak, śmiałość mieli, do mądrości - nie. Aż czas przyszedł, że zgiełk ten Bogu się znudził.
- Ile trwać może to bezsensowne kręcenie się w kółko? - zapytał Anioła wysokiego rangą, który blisko niego był.
- Cóż począć możemy Boże, wszak dałeś im wolną wolę? - zastanawia się Anioł.
- Tak, to prawda, lecz wola ma być wykorzystana, a oni zamiast pożytek z niej czynić, w niewoli głupoty tkwią i żadnej decyzji nie podejmują, poza kręceniem się po tych samych wytartych torach. Jaka to wola, to niewola przecież. Głusi i ślepi, czas może rozjaśnić im pole, aby zobaczyli więcej niż do tej pory.
- Co zrobić możemy? - oczekuje Anioł konkretnej decyzji Boga.
- Jasność im ześlę, lecz taką, że albo oślepi ich, albo wzrok prawdziwy przywróci.
     I stało się.
     Idą niektórzy przed siebie, w czeluści ciemnoty utkwili i choć jasność schodzi oni nadal ślepcami są, a inni, wręcz nieżywi. 
     I dziwi się Bóg i zastępy całe, jak jeszcze można ze ślepców widzących uczynić, bo choć światło zeszło i imię przybrało, synem boskim i człowieczym się objawiło, oni nadal ślepcami są. Nie spostrzegli, nie przejrzeli, mało tego, zgasili światłość, która życiem była prawdziwym i dary im niosła boskie. 
     Ciemność nastała na Ziemi, czeluści coraz silniejsze, gęstszy dym coraz bardziej wzrok przyćmiewał, a oni jak orszak trupów szli, skacząc jak pajace na nitkach, jak kukły w przedstawieniu, które wcale śmieszne nie było. 
     Tak długo skakali, prochem będąc upiornym, aż rozpadli się i pył z nich nawet nie został, a co przy tym strachu mieli, ile zamieszania.
     I spojrzał Bóg na Ziemię i światło zobaczył, zdziwił się, bo myślał, że nic już prócz ciemności tam nie będzie. Przygląda się uważnie i widzi…..szeregi całe pięknych istot, tańczą, radują się, a serca ich ciepłem wypełnione, aż miło popatrzeć. Poczuł Bóg wzruszenie, dawno takiego piękna nie widział.
Ludzie - utracił już do nich zaufanie, nazwał ich nawet bękartami nieba, bo w próżności, lenistwie i pysze byli, zabijacy pokoju, światła i miłości, mali i głupi, śmieszni, a tu nagle taka niespodzianka, poczuł to w sercu Bóg - ciepło i wzruszenie. 
     Nie na próżno, więc syna swego posłał, trochę to trwało, ale ziarno, które zasiał, zakiełkowało i jakie piękne plony dało.
Patrzył i patrzył, a na Ziemi tęcza się pokazała, znak przymierza, a w niej jak pod baldachimem ludzie świetliści i piękni, kochający się, bliscy, przyjaźni sobie, oddani, rezolutni, odważni, współczujący, rozumiejący, czym życie jest i miłość. 
     I westchnął Bóg i rzekł do Anioła:
- Jak pięknie jest być człowiekiem, który pomimo tak długiej drogi światło dotyka swoim sercem, to dziecko moje prawdziwe, kochane, umiłowane. 
     I stał się człowiekiem, aby tak jak Jego dzieci doświadczyć drogi ludzkiej miłości.

Z mojej książki "Z Miłości Serca"
Elen Elijah Niosąca Wiatr 
www.epokaserca.pl

Gdy sobie już teraz uzmysłowimy zagrożenie od emocji i przywiązania,
To przywiązania do rzeczy powoli maleją, a emocje przestają straszyć,
A gdy przestajemy się bać wszystkiego, to jak gdyby odchodzą w niebyt.
Emocje automatycznie opadają w sferę rozkoszy, a wartość rzeczy upada.

Tak, jak i akcje na giełdzie, a gdy odejdzie zapotrzebowanie,
A również przestaniemy kupować niepotrzebne rzeczy i żarcie,
Padną na pysk banki, kartele i lipne ubezpieczenia polis na życie.

All the energy in the universe is waiting for us to align with it.

https://www.youtube.com/watch?v=LKJKxseB1Ds
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz