Samotność to taka rozkoszna chwila w jazgocie dnia codziennego,
Daje szansę zastanowienia nad sensem życia i w miłości do natury,
Nic tak nie odciąga uwagi tak jak ploteczki znajomych i periodyków,
Zabijanie czasu jak to zabijanie samego siebie, nie cierpię tzw. spotkań,
Gdzie pod nieobecność ofiary obrabia mu się jak psie kości goły zadek.
To już śmieszne, że nam samotność odbiera taka pozorna jedność rodziny,
Uczymy się jej od urodzenia, jak jest dobrze i bezwzględnie służyć innym,
A potem całe życie uczymy się rozdziału od Jedności na przykładach życia.
Jak psy próbujemy oderwać kawałek kości dla siebie z poczuciem winy,
Tak jak gdyby Stwórca stworzył innych dla naszego udręczenia i złości,
Pewnie to prawda, bo inaczej to jak tu byśmy nauczyli się kochać siebie?
Miłość do siebie to nie narcyzm, czy samolubność i czy też egoizm,
Ale to nam wciskają elity starszego pokolenia co do posłuszeństwa,
Co do wcześniej ustalonych zasad, więc dlaczego się nie sprawdziły?
Czy tak, jak teraz wychowamy to pokolenie na oglądaniu życia na laptopie,
Będzie tu lepiej i co to znaczy lepiej i dla kogo; jednostki, czy zbiorowości?
Niestety jedno bez drugiego nie mogłoby się niczego tu nauczyć,
Takie są zasady nauki na podstawie doświadczenia, a nie - teorii,
Niestety młodzież nie chce doświadczać, a zadawala się obrazem,
Niezależnie czy pięknym, czy krwawym, aby daleko od samego życia.
Nie wiem, czy te następne pokolenia będą żyć chciały tu na zewnątrz,
Podejrzewam, że jak na stadionie, będą chciały oglądać tych innych,
Prawdziwe życie będzie dla odważnych, mądry będzie żył na ekranie,
Podejrzewam, że ci z przyszłości to robią i stale oglądają nas z nieba,
Dopiero gdy to staje się nudne, zaczynają marzyć o wcieleniu w życie.
Raz jesteśmy obserwatorami jak ta gęba w tle i w oddali,
A drugi raz na basenie w towarzystwie przypadkowym,
Ale w życiu nie ma przypadków, tak jak w komputerze..
Więc tak w ogóle jest fajnie i fajowo,
Każdy ma to, co sobie sam wymyślił.
Raz na górze samotnie, a raz na dole,
Nie koniecznie samotnie by zrozumieć.
Nawet tak jak dla mnie jest to trochę za proste rozumowanie,
Podejrzewam, że jestem tu i tam jednocześnie i we wszystkim,
Jak na zasadzie palców ręki grających i po różnych klawiszach,
Każdy z nich niby rozdzielony sam dotyka klawisze i przeżywa,
Jednak by wszystko zagrało nie fałszywie musi być harmonia ręki.
Aby zacząć tolerować grę innych palców, to muszę sam się nauczyć,
Wtedy cała orkiestra natury zagra w nas harmonijnie piękny utwór.
Więc ceńmy sobie wszystko; samotność rozdzielenia, rękę i głowę,
Bo tak na prawdę nie wiem, kto czego się uczy i na jakim etapie bytu?
W pierwszej części Tajemnej Doktryny W. P. Bławacka pisze, że Pitagoras poznał ze wszystkimi szczegółami związek między muzyką i kosmosem. „Pitagoras uważał Bóstwo, Logos, za centrum jedności i źródło harmonii. [...] Z tego powodu wymagano od kandydata, który starał się o dopuszczenie do misteriów, aby już wcześniej studiował arytmetykę, astronomię, geometrię i muzykę, czyli nauki uważane za cztery fundamenty mądrości. [...] Pitagorejczycy twierdzili, że świat został stworzony z chaosu przez dźwięk i harmonię, a więc zgodnie z zasadami muzycznych proporcji. Uważali oni, że siedem planet znajduje się w harmonijnym ruchu, a odległości między nimi odpowiadają interwałom muzycznym i wytwarzają różne dźwięki o doskonałej harmonii, która jest najmilszą muzyką, niesłyszalną dla nas z powodu wzniosłości tych dźwięków i niedostosowania do nich naszych uszu."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz