Zakończył się nam wczoraj ten dzień naszej Matki Ziemi,
Tej nam tu oddanej, bo namacalnie widocznej pod stopami,
O Ojcu gdzieś możemy jedynie marzyć jest daleko w Niebie,
Osobiście nie wierzę, bo Go wyczuwamy jak niemowlę w ciele.
Jest nadzieja, że jak się obudzimy ze snu w łonie Jej bytu,
Nastąpi poród i oświecenie, to zobaczymy oboje rodziców.
Bo co na górze, to i na dole, a przecież jest również odwrotnie,
Podobno w łonie matki widzimy wszystko tak samo odwrotnie.
Może ta błona niewidzialności jest taką otulającą, jak i nasze dzieci,
Gdy się na nowo urodzimy, to zobaczymy, to co nieznane i ukryte?
https://www.facebook.com/photo.php?v=1469928229902821
Zamknij oczy
i zobacz w swoim wewnętrznym obrazie
Twoją Mamę.
Taką, jaka Ona jest, albo jaka była.
Oddychaj....
Po prostu patrz.
Zwyczajna kobieta, jak miliony innych kobiet
i nadzwyczajna zarazem,
bo to Twoja Mama.
Dokładnie taka dana Ci przez Los.
Dokładnie taka przez ten Los chciana.
Najwłaściwsza.
Z tym wszystkim, co powiedziała, albo czego nie powiedziała.
Z tym wszystkim, co zrobiła, albo czego nie zrobiła.
Tak.
Tak było, kochana Mamo.
Tak.
Tak jest, kochana Mamo.
Wiele mnie bolało.
Bardzo bolało.
Do teraz, kiedy sobie przypomnę, jest mi ciężko i czuję żal.
Jednak dziś, będąc dorosłym człowiekiem,
zwyczajną kobietą / zwyczajnym mężczyzną,
wiem, że jesteś moim darem od Życia.
Tym najcenniejszym.
Tym, przy którym musiałam / musiałem wzrastać.
Dziękuję Ci za moje życie.
Cóż jest ponad?
Dziękuję Ci, że jesteś.
Nadal ze mną tu na ziemi,
albo już tam w niebie,
jak mój Anioł Stróż.
Nic nie może być na darmo Mamo.
Nic nie będzie na darmo Mamo.
Przecież cała istota naszej miłości, kochana Mamo,
zawiera się w cichym
i pełnym nabożności zdaniu:
„Moja Mama, moja kochana Mama”...
A potem wyobraź sobie,
jak podchodzisz do niej, a ona bierze Cię w ramiona,
jak kiedyś.
Leżysz przy jej sercu wzruszony i radosny zarazem.
Pozwolić sobie pójść ku niej,
to jak dać sobie prawo do pełni życia...
Oddychaj więc i czerp.
I tak trwaj przy Niej
Pełna / pełen uzdrawiającego zapomnienia
i uleczającej obecności.
Pobłogosław mnie proszę Mamo
na moją nową drogę życia.
Pobłogosław siłą Twojej matczynej Mocy,
abym poszła / poszedł spokojna / spokojny dalej,
przepełniona / przepełniony Twoją miłością,
tak zwyczajną
i nadzwyczajną zarazem.
Ty i ja.
Tu i teraz.
Od teraz już Tak,
Mamo.
Tak Tobie
i Tak mojemu Życiu...
Copyrighy by Bert Hellinger
i zobacz w swoim wewnętrznym obrazie
Twoją Mamę.
Taką, jaka Ona jest, albo jaka była.
Oddychaj....
Po prostu patrz.
Zwyczajna kobieta, jak miliony innych kobiet
i nadzwyczajna zarazem,
bo to Twoja Mama.
Dokładnie taka dana Ci przez Los.
Dokładnie taka przez ten Los chciana.
Najwłaściwsza.
Z tym wszystkim, co powiedziała, albo czego nie powiedziała.
Z tym wszystkim, co zrobiła, albo czego nie zrobiła.
Tak.
Tak było, kochana Mamo.
Tak.
Tak jest, kochana Mamo.
Wiele mnie bolało.
Bardzo bolało.
Do teraz, kiedy sobie przypomnę, jest mi ciężko i czuję żal.
Jednak dziś, będąc dorosłym człowiekiem,
zwyczajną kobietą / zwyczajnym mężczyzną,
wiem, że jesteś moim darem od Życia.
Tym najcenniejszym.
Tym, przy którym musiałam / musiałem wzrastać.
Dziękuję Ci za moje życie.
Cóż jest ponad?
Dziękuję Ci, że jesteś.
Nadal ze mną tu na ziemi,
albo już tam w niebie,
jak mój Anioł Stróż.
Nic nie może być na darmo Mamo.
Nic nie będzie na darmo Mamo.
Przecież cała istota naszej miłości, kochana Mamo,
zawiera się w cichym
i pełnym nabożności zdaniu:
„Moja Mama, moja kochana Mama”...
A potem wyobraź sobie,
jak podchodzisz do niej, a ona bierze Cię w ramiona,
jak kiedyś.
Leżysz przy jej sercu wzruszony i radosny zarazem.
Pozwolić sobie pójść ku niej,
to jak dać sobie prawo do pełni życia...
Oddychaj więc i czerp.
I tak trwaj przy Niej
Pełna / pełen uzdrawiającego zapomnienia
i uleczającej obecności.
Pobłogosław mnie proszę Mamo
na moją nową drogę życia.
Pobłogosław siłą Twojej matczynej Mocy,
abym poszła / poszedł spokojna / spokojny dalej,
przepełniona / przepełniony Twoją miłością,
tak zwyczajną
i nadzwyczajną zarazem.
Ty i ja.
Tu i teraz.
Od teraz już Tak,
Mamo.
Tak Tobie
i Tak mojemu Życiu...
Copyrighy by Bert Hellinger
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz