Nie bójmy się oddać Stwórcy nasze własne ego,
To nie oznacza, że stracimy coś z wolności woli,
Po prostu staniemy się z Nim samą Jednością!
A nam się źle kojarzy samo ofiarowanie z poddaństwem!
"Oddanie się Stwórcy oznacza oddanie się sobie.
Oddanie wszystkiego Stwórcy oznacza oddanie:
Wszystkiego samemu sobie,
To swojemu Wyższemu JA."
Rozwrzeszczanych wróbli i tak jak i my mieszczuchów co nie lubią ciszy.
To "coś' jak zauważyłem pod słońce, okazało się zbudzonym i zeszłorocznym,
Wspomnieniem babiego lata, takim dużym, jak na babie lato małym pajączkiem,
Tamte te małe dzieci pod koniec lata są prawie niewidoczne dla normalnego oka,
A tu przyszła ich matka, zrobiła sobie na moim nosie parking czy też lądowisko?
Zastanawiam się teraz, czy to dla mnie znak, czy mam jej opowiedzieć,
Coś na temat delikatności dojrzewania przyszłych pokoleń nastolatków?
W nagrodę za zwrócenie uwagi na naturę przywiozłem sobie pszczółkę,
Taką małą zaspaną zapylaczkę, co się mojej nogi uczepiła jak ratunku.
Przeniosłem ją ostrożnie na moje stare jak ja drzewo, wprost z roweru.
Chyba dobrze się zaczyna nowy rok, tak jak bez wiosny nieomal już lato!
http://soulowicz.wordpress.com/2013/04/12/michal-teraz-mozecie-juz-odczuc-ze-w-tym-garnku-zaczyna-wrzec/
Na pewno już coś zaczyna, bo nawet w znanym serialu "Ranczo",
Za sprawą niby rzucania światła babki ludzie zaczynają wariować,
Tzn. nagle mówić prawdę i się nią wzruszać i zakochiwać w sobie..
Oczywiście w serialu problem zaznaczono jakoby duchową niemocą,
Jak i wścieklizną duchowego klimakterium materialistycznego bytu.
A to zabawne jak można zobaczyć wiele z niuansów zmian, a nawet w serialach,
Nie dawno oglądałem francuski film mierzący się z problemem innych światów,
Równolegle odbieranych i przez jedną osobę i próbę pozytywnego zakończenia.
Nie mówiąc o naszej latorośli dawno przygotowanej przez bajki do tzw. "obcych"
Adam
Mickiewicz
WIDZENIE
Dźwięk mię uderzył - nagle moje ciało,
Jak ów kwiat polny, otoczony puchem,
Prysło, zerwane anioła podmuchem,
I ziarno duszy nagie pozostało.
I zdało mi się, żem się nagle zbudził
Ze snu strasznego, co mię długo trudził.
I jak zbudzony ociera pot z
czoła,
Tak ocierałem moje przeszłe czyny,
Które wisiały przy mnie, jak
łupiny
Wokoło świeżo rozkwitłego zioła.
Ziemię i cały świat, co mię
otaczał,
Gdzie dawniej dla mnie tyle było ciemnic,
Tyle zagadek i tyle
tajemnic,
I nad którymi jam dawniej rozpaczał, -
Teraz widziałem jako w
wodzie na dnie,
Gdy na nią ciemną promień słońca padnie.
Teraz widziałem
całe wielkie morze,
Płynące z środka, jak ze źródła, z Boga,
A w nim
rozlana była światłość błoga.
I mogłem latać po całym przestworze,
Biegać, jak promień, przy boskim promieniu
Mądrości bożej; i w dziwnym
widzeniu
I światłem byłem, i źrenicą razem.
I w pierwszym, jednym,
rozlałem się błysku
Nad przyrodzenia całego obrazem;
W każdy punkt moje
rzuciłem promienie,
A w środku siebie, jakoby w ognisku,
Czułem od razu
całe przyrodzenie.
Stałem się osią w nieskończonym kole,
Sam nieruchomy,
czułem jego ruchy;
Byłem w pierwotnym żywiołów żywiole,
W miejscu, skąd
wszystkie rozchodzą się duchy,
Świat ruszające, same nieruchome:
Jako promienie, co ze środka słońca
Leją potoki blasku i gorąca,
A
słońce w środku stoi niewidome.
I byłem razem na okręgu koła,
Które się
wiecznie rozszerza bez końca
I nigdy bóstwa ogarnąć nie zdoła.
I dusza
moja, krąg napełniająca,
Czułem, że wiecznie będzie się rozżarzać,
I
wiecznie będzie ognia jej przybywać;
Będzie się wiecznie rozwijać,
rozpływać,
Rosnąć, rozjaśniać, rozlewać się - stwarzać,
I coraz mocniej
kochać swe stworzenie,
I tym powiększać coraz swe
zbawienie.
Przeszedłem ludzkie ciała, jak przebiega
Promień przez
wodę, ale nie przylega
Do żadnej kropli: wszystkie na wskroś zmaca,
I
wiecznie czysty przybywa i wraca,
I uczy wodę, skąd się światło leje.
I
słońcu mówi, co się w wodzie dzieje…
Stały otworem ludzkich serc
podwoje,
Patrzyłem w czaszki, jak alchymik w słoje.
Widziałem, jakie
człek żądze zapalał,
Jakiej i kiedy myśli sobie nalał,
Jakie lekarstwa,
jakie trucizn wary
Gotował skrycie. A dokoła stali
Duchowie czarni,
aniołowie biali,
Skrzydłami studząc albo niecąc żary,
Nieprzyjaciele i
obrońcy duszni,
Śmiejąc się, płacząc - a zawsze posłuszni
Temu, którego
trzymali w objęciu,
Jak jest posłuszna piastunka dziecięciu
Które jej
ojciec, pan wielki, poruczy,
Choć ta na dobre, a ta na złe
uczy.
Połączenie poniżej 'Wesela' Wyspiańskiego z Wieszczem 'Dziadów':
http://swietyogien.pl/otworz-oczy/item/1050-spektakl-zmartwychwstanie.html
Może być źle zrozumiane i wykorzystane,
Przez tzw. dzisiejszych - 'spiskowców'!
Ale warte obejrzenia, już jako ten spektakl,
Z przesłaniem odwiecznej naszej przeszłości!
Nie bójmy się oddać Stwórcy nasze własne ego,
To nie oznacza, że stracimy coś z wolności woli,
Po prostu staniemy się z Nim samą Jednością!
To nie oznacza, że stracimy coś z wolności woli,
Po prostu staniemy się z Nim samą Jednością!
A nam się źle kojarzy samo ofiarowanie z poddaństwem!
Wszystkiego samemu sobie,
"Oddanie się Stwórcy oznacza oddanie się sobie.
Oddanie wszystkiego Stwórcy oznacza oddanie:
Wszystkiego samemu sobie,
To swojemu Wyższemu JA."
Rozwrzeszczanych wróbli i tak jak i my mieszczuchów co nie lubią ciszy.
To "coś' jak zauważyłem pod słońce, okazało się zbudzonym i zeszłorocznym,
Wspomnieniem babiego lata, takim dużym, jak na babie lato małym pajączkiem,
Tamte te małe dzieci pod koniec lata są prawie niewidoczne dla normalnego oka,
A tu przyszła ich matka, zrobiła sobie na moim nosie parking czy też lądowisko?
Zastanawiam się teraz, czy to dla mnie znak, czy mam jej opowiedzieć,
Coś na temat delikatności dojrzewania przyszłych pokoleń nastolatków?
W nagrodę za zwrócenie uwagi na naturę przywiozłem sobie pszczółkę,
Taką małą zaspaną zapylaczkę, co się mojej nogi uczepiła jak ratunku.
Przeniosłem ją ostrożnie na moje stare jak ja drzewo, wprost z roweru.
Chyba dobrze się zaczyna nowy rok, tak jak bez wiosny nieomal już lato!
http://soulowicz.wordpress.com/2013/04/12/michal-teraz-mozecie-juz-odczuc-ze-w-tym-garnku-zaczyna-wrzec/
Na pewno już coś zaczyna, bo nawet w znanym serialu "Ranczo",
Za sprawą niby rzucania światła babki ludzie zaczynają wariować,
Tzn. nagle mówić prawdę i się nią wzruszać i zakochiwać w sobie..
Oczywiście w serialu problem zaznaczono jakoby duchową niemocą,
Jak i wścieklizną duchowego klimakterium materialistycznego bytu.
A to zabawne jak można zobaczyć wiele z niuansów zmian, a nawet w serialach,
Nie dawno oglądałem francuski film mierzący się z problemem innych światów,
Równolegle odbieranych i przez jedną osobę i próbę pozytywnego zakończenia.
Nie mówiąc o naszej latorośli dawno przygotowanej przez bajki do tzw. "obcych"
Adam
Mickiewicz
WIDZENIE Dźwięk mię uderzył - nagle moje ciało, Jak ów kwiat polny, otoczony puchem, Prysło, zerwane anioła podmuchem, I ziarno duszy nagie pozostało. I zdało mi się, żem się nagle zbudził Ze snu strasznego, co mię długo trudził. I jak zbudzony ociera pot z czoła, Tak ocierałem moje przeszłe czyny, Które wisiały przy mnie, jak łupiny Wokoło świeżo rozkwitłego zioła. Ziemię i cały świat, co mię otaczał, Gdzie dawniej dla mnie tyle było ciemnic, Tyle zagadek i tyle tajemnic, I nad którymi jam dawniej rozpaczał, - Teraz widziałem jako w wodzie na dnie, Gdy na nią ciemną promień słońca padnie. Teraz widziałem całe wielkie morze, Płynące z środka, jak ze źródła, z Boga, A w nim rozlana była światłość błoga. I mogłem latać po całym przestworze, Biegać, jak promień, przy boskim promieniu Mądrości bożej; i w dziwnym widzeniu I światłem byłem, i źrenicą razem. I w pierwszym, jednym, rozlałem się błysku Nad przyrodzenia całego obrazem; W każdy punkt moje rzuciłem promienie, A w środku siebie, jakoby w ognisku, Czułem od razu całe przyrodzenie. Stałem się osią w nieskończonym kole, Sam nieruchomy, czułem jego ruchy; Byłem w pierwotnym żywiołów żywiole, W miejscu, skąd wszystkie rozchodzą się duchy, Świat ruszające, same nieruchome: Jako promienie, co ze środka słońca Leją potoki blasku i gorąca, A słońce w środku stoi niewidome. I byłem razem na okręgu koła, Które się wiecznie rozszerza bez końca I nigdy bóstwa ogarnąć nie zdoła. I dusza moja, krąg napełniająca, Czułem, że wiecznie będzie się rozżarzać, I wiecznie będzie ognia jej przybywać; Będzie się wiecznie rozwijać, rozpływać, Rosnąć, rozjaśniać, rozlewać się - stwarzać, I coraz mocniej kochać swe stworzenie, I tym powiększać coraz swe zbawienie. Przeszedłem ludzkie ciała, jak przebiega Promień przez wodę, ale nie przylega Do żadnej kropli: wszystkie na wskroś zmaca, I wiecznie czysty przybywa i wraca, I uczy wodę, skąd się światło leje. I słońcu mówi, co się w wodzie dzieje… Stały otworem ludzkich serc podwoje, Patrzyłem w czaszki, jak alchymik w słoje. Widziałem, jakie człek żądze zapalał, Jakiej i kiedy myśli sobie nalał, Jakie lekarstwa, jakie trucizn wary Gotował skrycie. A dokoła stali Duchowie czarni, aniołowie biali, Skrzydłami studząc albo niecąc żary, Nieprzyjaciele i obrońcy duszni, Śmiejąc się, płacząc - a zawsze posłuszni Temu, którego trzymali w objęciu, Jak jest posłuszna piastunka dziecięciu Które jej ojciec, pan wielki, poruczy, Choć ta na dobre, a ta na złe uczy.
Połączenie poniżej 'Wesela' Wyspiańskiego z Wieszczem 'Dziadów':
http://swietyogien.pl/otworz-oczy/item/1050-spektakl-zmartwychwstanie.html Może być źle zrozumiane i wykorzystane, Przez tzw. dzisiejszych - 'spiskowców'! Ale warte obejrzenia, już jako ten spektakl, Z przesłaniem odwiecznej naszej przeszłości! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz