I tak zaczyna się być dziwnym wśród innych normalnych,
Jak to jest w Shoudzie Adamusa ostatnim z serii Skrzydeł.
Zachwycał mnie świat, a nie zabawki stworzone przez ludzi,
Zawsze podejrzewałem, że wszyscy dla mnie grają jakieś role.
Próbowałem ich zaskoczyć i na czymś na gorąco złapać,
Świadczącym o nierealności świata, jak uczestnika w filmie.
Zapewne byłem podobnie odbierany w tej swojej odrębności,
Dlatego czytając książkę na balkonie, patrzyłem na kolegów.
Schodziłem dopiero wtedy, gdy zaczynało być ciekawie,
A że byłem sprawny fizycznie nie musiałem grać ofiary.
Szybko rozwiązywałem sprawy i to szybką ręką, a głównie zapasami.
Nawet sprowadzano dla mnie dużo starszych do walk w piaskownicy.
Zawsze stawałem w obronie słabszych i mniejszych,
Bo też miałem na wszystko szybko trafną odpowiedź...
A więc zawsze miałem licznych przeciwników i mało zwolenników,
Tych na ogół z ich trochę przymuszonego wyboru z racji odrzucenia.
Dzięki temu miałem zawsze czas na czytanie książek i podejrzewanie świata,
Wcielania się w szlachetnych bohaterów typu Old Shatterhand czy Winnetou.
W odpowiedzi na pytanie Adamusa, co do naszych odmienności,
Miałem w okresie 4-5 lat zaćmę pamięci pewnie z uwagi na wojnę.
A więc nie pamiętam ojca, bo wtedy zginął, a matka podduszała mnie,
Abym nie płakał, gdy siedzieliśmy cicho w piwnicy, gdy palono domy.
Pewnie w podobny sposób jak i u większości młodych ludzi rodzi się bunt,
Niby nieuzasadniony dla tzw. posłusznych zbiorowej świadomości zaćmy.
Wszystko jakby samo przychodzi, a gdy odpuścisz sobie i zezwolisz,
Wtedy staje się jakoby naturalne i samo przychodziło bez problemów.
Nawet najmniejszy kotek to żywe arcydzieło (Leonardo Da Vinci)
A gdy już tak myślisz stajesz się wolnym, nawet od kwestii wyboru.
O mojej dziwności i dziwności moich znajomych będzie ciąg dalszy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz