Jeśli o drodze wciąż dyskutujemy, to zaczyna nam ona uciekać,
To tak jak byśmy jadąc na rowerze, cały czas patrzyli .. na nogi.
Układa się ona pod nasze oczekiwania, więc patrzmy do przodu!
To tak jak byśmy jadąc na rowerze, cały czas patrzyli .. na nogi.
Układa się ona pod nasze oczekiwania, więc patrzmy do przodu!
Jeśli na niej już czegoś nie rozumiemy, to nie znaczy, że ona jest zła,
Gdy wydaje się być drogą na manowce, wiedz, że to dla twojej nauki,
Więc nie ma złej drogi, są tylko różne wybory, no właśnie, tylko kogo?
Nie możemy mieć wizualnego przewodnika i chodzić tu za rączkę,
Byłaby to dziecinna zabawa z rodzicami, czy też z aniołem stróżem,
Dlatego wszystko wskazuje, że powinniśmy być tutaj - samochodem,
Z kierowcą jako Jaźni do którego wskazań powinniśmy się dostosować.
Jak mam to zrobić, gdy samochód bryka i uczy się naszego posłuszeństwa,
Nie ma świadomości naszej, jak i swojej Jaźni utożsamiając się z maszyną,
Sam się naprawia o tym nic nie wiedząc i pije benzynę z nieznanego źródła?
Jest niesforny, krnąbrny, zarozumiały, a czasami głupi,
Ale z czasem już mądrzeje i jak ten powyżej odpowiada.
Za to dalej my nie wiemy, kto prowadzi, samochód, czy kierowca?
A może to ten nie znany trzeci, schowany za programem Matriksu?
No i teraz poczułem się jak pionek w grze komputerowej,
Aż mię ciarki przeszły po plecach jak i zimno z dreszczem,
Jeśli to prawda, to jestem w grze zredukowanej świadomości,
Prowadzonej przez grającego, jak ten powyżej przykład z autem.
Co mam robić grać dalej sam z tą cząstką własnej woli świadomości,
Czy spróbować nawiązać kontakt i dostosować swoją wolę do jego?
Do tego oświecenia trzeba dojrzeć i pozbyć się uprzedzeń,
Oderwać się od przywiązań do materii planszy komputera,
Poddać się całkowicie drodze i Jemu z zaufanie i z miłością,
Na tym polega wiara w boga, a nie w bożka i na zewnątrz...
Wtedy uwalniamy się od strachu przed drogą i celem gdzie nas prowadzi,
Nawet wtedy, gdy wydaje się to straszne i próbuje nas usunąć z planszy..
Nie ma tego dobrego, co by i na dobre tutaj nie wyszło,
Bo sami jesteśmy i graczem i samochodem i kierowcą,
A gdy uzmysłowimy sobie, że nad tym czuwa ten trzeci,
Wtedy jesteśmy spełnieni i oświeceni jak Budda i szczęśliwi.
Jedną z pierwszych przeczytanych była ta właśnie,
A z nią którą spotkałem się na początkowej drodze,
Była pewnego rodzaju znajomością jak prawa jazdy,
Co do przeszkód i tzw. miejsc tych tu niebezpiecznych,
Niewidzialnego środowiska, na które można się otworzyć.
Gdy już nawiązujesz kontakt to wtedy się staje, że nie warto,
Zaglądać do przydrożnych gospód i zawierać tam znajomości,
Ostrzegano mnie przed jasnowidzeniem jak i jasnosłyszeniem,
I nie każdy z tym może sobie radzić jak nasz rodak - Jackowski,
Ale tylko on wie jakie są tego konsekwencje, a sądzą, że nie łatwe!
Potem już za każdym razem, gdy miałem jakiś problem,
Wiedziałem, że zaraz albo i przed nim leży to rozwiązanie,
Głównie w postaci książek j.w. czy Bhagatgita, Agni Joga.
To one i znaki potwierdzające zrozumienie tworzyły lepszy kontakt,
Bo jeśli znajdujesz potwierdzenie tego jak czuciowiedza podpowiada,
Tzn. że możesz ufać przekonaniu i w podejmowanych decyzji w życiu.
http://nobody.blog.pl/2014/06/11/w-drodze-ku-ciszy/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz