piątek, 29 listopada 2013

R. Monroe wspominki



Od młodości fascynował mnie kosmos i książki sf,
Nawet chciałem studiować astronomię i astrofizykę,
Wylądowałem jak to w życiu prozaicznie w farmację.

Nie wspominam tego, abym cokolwiek żałował, a wręcz odwrotnie,
By cokolwiek tworzyć trzeba zdobyć podstawy wiedzy materialnej,
Nie ma lepszej dziedziny mającej w sobie chemię, fizykę i medycynę.




Na przełomie tysiąclecia wylądowałem nawet na kursie Instytutu Monroe,
Ale głównie po to, bym poznał Marię B. psychologa i Martę F. polonistkę,
Obie odegrały w moim życiu role duchowych nauczycieli, na zasadzie lustra,
Odbijały moje potrzeby, odpowiedzi na pytania i pomagały zrozumieć uczyły!

Całe nasze spotkanie było z "góry" ustalone i kontrolowane,
Czy ceremonia powitania, czy zalecenia na dalszą przyszłość,
Wtedy nie tylko wiedziałem, ale miałem pewność prowadzenia,
Nie przypadkowość spotkania, co do dalszych losu znajomości.

Maria uczyła mnie ciekawości docierania do sedna ducha i komunikacji,
Marta surowo poprawiała moje literackie zapędy jako partner w dyskusji,
Wydaje się, że byliśmy trzema elektronami poznawania atomu poszerzania,
Wiedzy duchowej i inspiracji twórczej jako i oparciem dla siebie wzajemnie.



 

Marii już od kilku lat nie ma wśród nas i zostawiła mi swoje wiersze i listy:
Pewnie z tej drugiej strony nas w ciężkich chwilach całuje jak powyżej...

Z Martą jestem w stałym kontakcie do dzisiaj i dalej razem dyskutujemy:

To tyle, co mnie łączyło z R. Manroe i lataniem astralnym, na zasadzie OOBE,
Osobiście świadomie nie latałem, ale słuchałem płyty no i w końcu coś miałem;
Stan pełnego wglądu w pełnej świadomości obrazu tej i innych rzeczywistości!

Więc chyba dla mnie nie był pisany lot wtedy, abym powoli dochodził do stanu,
Tego w którym piszę: o stopniowym dochodzeniu świadomości i bez rozbłysku.
Dopiero teraz to widzę i jak gdyby z lotu ptaka; poza czasowo i ponad życiem.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz