Każdy wybór to drgnięcie powierzchni jeziora równowagi,
Czekają na nas tachiony i kwanty możliwości do wytrącenia,
Karmienie ich naszą uwagą oceny powodują natychmiastową,
Projekcję myśli wewnętrznej na obraz tworzonej rzeczywistości.
Czekają na nas tachiony i kwanty możliwości do wytrącenia,
Karmienie ich naszą uwagą oceny powodują natychmiastową,
Projekcję myśli wewnętrznej na obraz tworzonej rzeczywistości.
Praktycznie to nie mamy wyboru, bo jest on wcześniej zapisany,
Tachion jak ta maleńka wróżka układa się do zapisu przeszłości,
Sam już nie wiem jak ma się do tego ustosunkować pozytywnie.
Nie ma pozytywu, bez negatywu i odwrotnie,
Nie po to wchodzimy w życie by się izolować.
Dlatego to pozostaje się samym życiem cieszyć,
Szczególnie teraz, gdy się komplikuje i zmienia,
Czas tak przyspiesza, a z nim nasze teraz emocje,
Że coraz trudniej to opanować i podobnie wybory.
Tachion jak ta maleńka wróżka układa się do zapisu przeszłości,
Sam już nie wiem jak ma się do tego ustosunkować pozytywnie.
Nie ma pozytywu, bez negatywu i odwrotnie,
Nie po to wchodzimy w życie by się izolować.
Dlatego to pozostaje się samym życiem cieszyć,
Szczególnie teraz, gdy się komplikuje i zmienia,
Czas tak przyspiesza, a z nim nasze teraz emocje,
Że coraz trudniej to opanować i podobnie wybory.
Nie wiem dlaczego, ale gdy huragan losu przewietrza nam pokoje,
Mam wrażenie, że najbezpieczniej jest stać po środku i obserwować.
Samemu nie dokonywać wyborów, jak gdyby, co ma być to będzie,
To tak samo, jak podczas trzęsienia ziemi, podpowiada nam instynkt.
Czy jesteśmy kropelką wody przelewającej się z góry na dół,
Wpadającej w tarapaty i to w zależności od podmuchu wiatru,
Raz kroplą, raz parą, ale w ruchu nie zamarzniętym kryształem.
Krążenie obiegu wody w przyrodzie nas też musi dotyczyć,
Przecież mamy jej w sobie około siedemdziesięciu procent.
Przyciąganie ziemskie determinuje jej przepływ,
Tak jak życie nasze w tym trzecim wymiarze bytu,
Ale już para i opary mogą unosić w inne wymiary.
Zawsze mnie fascynowała historia destylacji spirytusu,
Nie z uwagi na nazwę, ale na sposób oczyszczania drogi,
Musi on przechodzić wiele półek płaszczyzn z dziurkami,
I z pierścieniami Raschiga w celu utrudnienia samej drogi.
To pewnego rodzaju wymuszonej drogi daleka podróż,
Do coraz to większego oczyszczenia z fuzli związków,
Rzucamy się w nią, nie wiem, czy całkiem świadomie,
Bo na pewno właśnie związki nas hamują i rozpraszają.
Zawsze jednak i na każdym etapie drogi, coś nam każe,
Wewnętrznie się ze związków oczyszczać, jako przymus!
Gdy osiągamy etap oczyszczeni ponad środowisko,
Parujemy do wyższej półki jako lżejsi od otoczenia,
By w następnym jako gaz się rozpuścić i oczyszczać.
Tak jak spirytus z półki na wyższą półkę się wspinamy,
Kolejno przechodząc proces oczyszczania wewnętrzny,
W coraz większy procent spirytusu ducha w duchu bytu.
Aby na kolejnych etapach spotykać bliźniaka kosmicznego,
Łączyć się z nim i rozdzielać wstępując jak turyści w górach,
Co są linami asekuracyjnymi połączeni tak, jak i całe ich życie.
Jak Ing i Jang rozbite na nieskończone ilości swoich wcieleń.
Wydaje się, że wybory ściągają w dół, a przyzwolenie do góry.
https://www.youtube.com/watch?v=Sdf1oI55hGw
A czarne dziury i horyzont zdarzeń,
To takie przejścia z półki na półkę?
http://www.psychedelicadventure.net/2008/10/synchromysticism-language-of.html
Pewnie to my jesteśmy horyzontami zdarzeń,
Z projekcją czarnych dziur w tle wyobrażeń..
Mam wrażenie, że najbezpieczniej jest stać po środku i obserwować.
Samemu nie dokonywać wyborów, jak gdyby, co ma być to będzie,
To tak samo, jak podczas trzęsienia ziemi, podpowiada nam instynkt.
Czy jesteśmy kropelką wody przelewającej się z góry na dół,
Wpadającej w tarapaty i to w zależności od podmuchu wiatru,
Raz kroplą, raz parą, ale w ruchu nie zamarzniętym kryształem.
Krążenie obiegu wody w przyrodzie nas też musi dotyczyć,
Przecież mamy jej w sobie około siedemdziesięciu procent.
Przyciąganie ziemskie determinuje jej przepływ,
Tak jak życie nasze w tym trzecim wymiarze bytu,
Ale już para i opary mogą unosić w inne wymiary.
Zawsze mnie fascynowała historia destylacji spirytusu,
Nie z uwagi na nazwę, ale na sposób oczyszczania drogi,
Musi on przechodzić wiele półek płaszczyzn z dziurkami,
I z pierścieniami Raschiga w celu utrudnienia samej drogi.
To pewnego rodzaju wymuszonej drogi daleka podróż,
Do coraz to większego oczyszczenia z fuzli związków,
Rzucamy się w nią, nie wiem, czy całkiem świadomie,
Bo na pewno właśnie związki nas hamują i rozpraszają.
Zawsze jednak i na każdym etapie drogi, coś nam każe,
Wewnętrznie się ze związków oczyszczać, jako przymus!
Gdy osiągamy etap oczyszczeni ponad środowisko,
Parujemy do wyższej półki jako lżejsi od otoczenia,
By w następnym jako gaz się rozpuścić i oczyszczać.
Tak jak spirytus z półki na wyższą półkę się wspinamy,
Kolejno przechodząc proces oczyszczania wewnętrzny,
W coraz większy procent spirytusu ducha w duchu bytu.
Aby na kolejnych etapach spotykać bliźniaka kosmicznego,
Łączyć się z nim i rozdzielać wstępując jak turyści w górach,
Co są linami asekuracyjnymi połączeni tak, jak i całe ich życie.
Jak Ing i Jang rozbite na nieskończone ilości swoich wcieleń.
Wydaje się, że wybory ściągają w dół, a przyzwolenie do góry.
https://www.youtube.com/watch?v=Sdf1oI55hGw
A czarne dziury i horyzont zdarzeń,
To takie przejścia z półki na półkę?
http://www.psychedelicadventure.net/2008/10/synchromysticism-language-of.html
Pewnie to my jesteśmy horyzontami zdarzeń,
Z projekcją czarnych dziur w tle wyobrażeń..