Uczeń poprosił mistrza:
- Jesteś taki mądry. Zawsze masz dobre samopoczucie, nigdy się nie złościsz. Pomóż mi, abym i ja stał się taki jak ty.
Mistrz zgodził się i poprosił ucznia, by
ten przyniósł kartofla i plecak.
- Gdy się na kogoś obrazisz lub rozzłościsz i zachowasz urazę, -
powiedział mistrz, - weź jednego kartofla, napisz na nim imię człowieka,
z którym miałeś konflikt i włóż kartofla do plecaka.
- To wszystko? – zapytał zdumiony uczeń.
- Nie - odparł mistrz. – Musisz zawsze nosić ten plecak przy sobie. Za
każdym razem, gdy się na kogoś pogniewasz – dorzucaj kolejnego kartofla.
Uczeń pilnie wykonywał polecenia mistrza. Mijał czas, plecak wypełnił
się kartoflami i stał się ciężki. Noszenie go wszędzie ze sobą było
sporą niewygodą.
W dodatku, kartofel, który trafił do plecaka jako
pierwszy, zaczął gnić, pokrył się lepkim śmierdzącym szlamem. Inne
kartofle puszczały pędy, psuły się, wydzielały ostry, nieprzyjemny
zapach.
Uczeń przyszedł do mistrza i zaczął się skarżyć:
- Nie mogę tego świństwa wszędzie ze sobą nosić. Po pierwsze, plecak
jest za ciężki, a po drugie – kartofle się psują. Zaproponuj inne
rozwiązanie.
Mistrz odpowiedział:
- To samo dzieje się w twojej duszy. Po prostu nie zauważasz tego od
razu. Działania zmieniają się w nawyki. Nawyki stają się charakterem,
który produkuje zło-wonne cechy. Dałem ci możliwość obserwacji tego
procesu. Za każdym razem, gdy postanowisz się obrazić lub odwrotnie –
obrazić kogoś – zastanów się, czy jest ci potrzebny dodatkowy kartofel.
Urazy rosną tak jak wszystko spiralnie i we wszystkich kierunkach,
To agregory naszych myśli o wszystkim co jest, a głównie o innych.
Można je porównać do losu pozostawionego bez pielenia - ogrodu.
To chaszcze zasłaniające nam rzeczywisty obraz ukrytej prawdy,
Mistrz łagodnie to ujął, bo ja kazałbym mu nosić plecak z przodu.
Tak się rodzą urazy zasłaniające prawdę o miłości:
Jednak ten jakiś maleńki punkcik rodzi nadzieję zmian na lepsze,
Jeżeli jak Paramahansa Yogananda, będę patrzył tak i na innych.
Ale na razie mnie to niezbyt wychodzi, ale już nie mam tyle urazy.
Jedną z przyczyn uraz jest ta butność męska,
Nie pozwalająca na wiele naszym kobietom,
Sądzę, że przyczyna tego rodzi się w religiach,
To one nie pozwalają zrównać się kobietom,
A jednocześnie wywyższają status małżeństwa!
Scheda po Marii Magdalenie jest tego dobrym tutaj przykładem!
Zazdrość o wpływy u szefa, a szczególnie jeśli chodzi o kobietę,
Mogła być przyczyną, że nie mamy ich w kościołach jako kapłanki!
Jednak ten problem sięga już o wiele głębiej i dot. jedynego aktu jakim są narodziny,
Może trzeba zmienić doktryny religijne i uznać go jako kontakt bezpośredni z Bogiem!
W takim pojęciu uznałbym za święty akt poczęcia i narodzin,
A dziewictwo sprowadził do czystości i świętości obu aktów!
"Pod powierzchnią tymczasowych mentalnych masek tych, których zachowań
nie lubię, widzę doskonałą miłość mojego wielkiego Ukochanego
(Ukochanej), tak samo jak widzę ją w
tych pięknych istotach, które kocham. Będę wiernie kochał każdą istotę,
każdą rzecz, do czasu aż sprawię iż wszelkie rasy, wszelkie stworzenia,
wszelkie ożywione i nieożywione obiekty będą objęte moją miłością. Będę
kochał dopóki każda dusza, każda gwiazda, każde opuszczone stworzenie,
każdy atom nie zamieszka w moim sercu; bowiem w nieskończonej Miłości
Boga moja pierś wieczności jest wystarczająco duża aby pomieścić
wszystko we mnie."
Paramahansa Yogananda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz