Pewnego to razu dobro ze złem się spotkało,
I o wszystko co złe z nim w szachy zagrało,
By zaraz potem do niego złem przywrzeć,
Tak by na całe długie życie im coś zostało,
To coś pośrednie pomiędzy złem i dobrem.
Jak takie dwa magnesy połączone razem,
Za przeciwieństwem odwrotnych ładunków!
Co tylko jedno z nich próbowało zgromadzić,
To drugie jeszcze szybciej zaraz wydać i tracić,
Aby to co tak misternie budowane zniszczyć!
A to co gromadzone za bezcen gdzieś sprzedać,
By stać się tym podobnym i do siebie połączyć.
By już potem i do dobra podbite wracało,
Podobno by się od złego i szybko uleczyć!
A zarazem i po to, by cała ta historia,
Mogła się na nowo już sama toczyć!
Dziwne, że tego dobra nigdy nie brakło,
Ale i temu złu zawsze było go za mało,
Stąd rzekomo to ono za „dobrem” biegało,
Co zwykle okazywało się takim „czymś”?
Co w samej rzeczy już dobrym być nie mogło,
Aby zgodnie podobne przyciągało to podobne!
Z teorią Ernesta Tolla!
Więc z tego prosta puenta wynika,
Że dobro i zło, to jedno i to samo,
Jak dwie strony tej samej monety,
Są razem by się nawzajem nasycać,
To nic złego i co może ich rozdzielić,
Jak wtyczkę z gniazdka sieciowego.
A gdy kobieta z mężczyzną się łączy,
Z tego nie wynika nic złego, tylko....
Cudowne dzieci!!!