„Ale jak właściwie zacząć żyć z serca?
Skąd mamy wiedzieć, że żyjemy z serca?
Odpowiedź jest całkiem prosta,
jednak na początku może wydawać się trudna,
ponieważ umysł lubi wszystko komplikować.
Dla mnie przebywanie w sercu łączy się z bycie obecnym –
i to nie tylko w otoczeniu i tym, co mam przed oczami,
lecz także w sobie i uczuciach, których doświadczam.
Wielu duchowych nauczycieli i wiele ścieżek rozwoju opisuje to
w różnych językach i być może nieco innymi słowami.
Jednak wszyscy zwracają uwagę na ten sam stan istnienia,
będący tak naprawdę czymś w rodzaju niewinności i otwartości na życie.
W sensie podstawowym, kiedy mówię o życiu z serca,
mam na myśli życie z przestrzeni obecności w chwili,
kiedy umysł nie dyryguje całym przedstawieniem.
Kiedy czegoś doświadczam nie myślę o tym – czuję to.
Wyczuwam i nie oddzielam od siebie swoich przeżyć, poprzez myślenie o nich.
Korzystanie raczej z serca, niż umysłu,
przy postrzeganiu rzeczywistości,
zakłada niewidzialne połączenie pomiędzy wszystkim,
co widzę, czego dotykam i co doświadczam innymi zmysłami
oraz jednocześnie wyczuwanie mojej własnej, wewnętrznej istoty.
Kiedy żyjemy z serca, czujemy, ze stanowimy jedność z pozostałymi,
żyjącymi stworzeniami, ze wszystkim, co istnieje; czujemy,
że to, co przydarza się jednej osobie, także na pewnej płaszczyźnie
– przydarza się innym, ponieważ wszyscy żyjemy
i jesteśmy utkani z jednej świadomości i energii.
Tak naprawdę nie jesteśmy oddzieleni od siebie.
Naszym umysłom może wydawać się,
że to coś bardzo odmiennego od tego,
jak zostaliśmy nauczeni,
a jednak na pewno wszyscy doświadczyliśmy
choćby przebłysku takiego stanu istnienia,
nawet jeśli tylko przez krótką chwilę.
Niekiedy temu stanowi towarzyszy ciche,
wewnętrzne zadowolenie, poczucie wspaniałego spokoju.
Czasami asystuje mu rodzaj ekstazy, czysta radość z powodu tego,
że żyjemy i przyjemność płynąca z uwielbienia życia.
Innym razem pojawia się rozszerzona świadomość bólu
i cierpienia, którego w danej chwili doznają inne istoty na planecie
albo świadomość wielkiej tajemnicy egzystencji,
w której w każdej chwili zawiera się zarówno radość,
jak i cierpienie oraz wszystko pomiędzy.
Czujemy więcej – i jesteśmy gotowi poczuć wszystko,
co oferuje nam ta szalona nieraz egzystencja.
Pozwalamy samemu życiu nas otworzyć.
Pozwalamy sobie być otwartymi przez życie.
Stajemy się bardziej otwarci na innych
na każdy dzień i każdą chwilę.
W istocie wszyscy robimy to naturalnie,
nawet nie myśląc nad tym za bardzo.
Prawdopodobnie masz swoją własną metodę
dostrajania się do własnego serca i powracania do siebie.
Dla mnie podstawowym sposobem na ponowne połączenie się z sercem
i głębszą obecnością, jest przebywanie w świecie przyrody.
Żeby naprawdę wejść w relację z rośliną czy zwierzęciem
muszę wykorzystać swoją percepcję inaczej,
niż powszechnie się naucza –
muszę raczej zaufać zmysłom,
intuicji i instynktom.
Muszę otworzyć się na rzeczywistość,
w której żyją zwierzęta i rośliny,
a która istnieje całkowicie w teraźniejszości,
w harmonii z Matką Ziemią.
Nie można porozumieć się ze światem przyrody,
jeśli jest się złapany, w sidła ego i umysłu.
Trzeba całkowicie oczyścić serce i nauczyć się słuchać.
Co może być przydatne,
aby pomóc ci się dostroić do przestrzeni serca?
Niektórym pomoże przebywanie z dziećmi lub zwierzętami.
U innych najlepiej sprawdza się muzyka,
zmieniając ich świadomość z poczucia izolacji
w uczucie jedności i harmonii.
Żeby dowiedzieć się czy przebywasz w sercu,
śledź emocje i podążaj za swoimi uczuciami.
Kiedy przeniesiesz się w przestrzeń serca,
prawdopodobnie będą silniejsze.
Nie zawsze będą to pozytywne odczucia,
takie jak radość, wdzięczność czy błogość.
Jeśli długi czas przebywałeś poza sercem,
najpierw możesz czuć emocje,
których wcześniej starałeś się unikać.
Możesz poczuć rozpacz lub smutek – wszystko,
co wcześniej przetrzymywałeś.
Jednak musi to nastąpić,
aby twoje serce mogło się oczyścić,
uzdrowić i otworzyć.
Będziesz musiał poczuć wszystko,
co znajduje się w sercu,
żeby je przewietrzyć oraz uwolnić wszystkie stare zranienia
i smutki, które tkwią w tobie.
Dopiero to stworzy przestrzeń,
żeby mogła zaistnieć jeszcze większa miłość
i jeszcze większe piękno.
Kluczem jest uczciwość ze sobą oraz gotowość czucia wszystkiego,
czego w danej chwili doświadczasz.[…]
Skoro rzeczywistość jest wielowymiarowa,
to jednocześnie funkcjonujemy na wielu poziomach.
Istnieją królestwa światła i miłości, do których możemy się dostroić.
Nasze Wyższe Ja zawsze ma dostęp do tych królestw,
jednak musimy zrobić dla nich przestrzeń i nastawić się na ich wibrację.
Ona zawsze tam jest, jednak my przez większość czasu
po prostu nie decydujemy się do niej dostroić.
Kiedy odczuwasz życie sercem oraz nie osądzasz
i nie godzisz się na rozmyślanie o tym,
co czujesz albo odbierasz zmysłami,
zapraszasz swoje Wyższe Ja żeby pokierowało twoim życiem.
Wiemy tak dużo, że lekceważymy i nie zwracamy na to uwagi.
Często wyczuwamy jaka droga jest właściwa,
jednak wydaje nam się pozbawiona sensu
albo nie potrafimy racjonalnie wytłumaczyć,
w jak sposób A zaprowadzi nas do B,
a B do C i dlatego nie chcemy słuchać.
Uważamy pewne rzeczy za niemożliwe
i wierzymy w wykaz towarów,
które sprzedano nam jako rzeczywistość.
W istocie mamy o wiele większy wybór, niż nam się wydaje.
Jeśli zaczniemy ufać, że prowadzi nas serce,
zaczniemy żyć w zupełnie inny sposób.
Swoje poglądy i działania oprzemy na tym,
co dyktuje nam miłość, a nie na tym,
co będzie najbardziej rentowne, opłacalne i bezpieczne.
TO właśnie pozwoli ludzkości zjednoczyć się jako jedno serce, jedno plemię.
A gdy tak się stanie zaczniemy o siebie dbać
i wzajemnie kochać, atak jak kochalibyśmy swoją rodzinę,
zaś świat, w którym żyjemy zacznie zmieniać się w sposób,
który trudno sobie wyobrazić.”
Kiesha Crowther – „Plemię Wielu Kolorów”
Więcej na blogu Marty Figury:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz