„Gdyby istniało jedno podstawowe prawo,
odnoszące się do energii miłości,
to brzmiałoby ono następująco:
inni widzą i traktują Ciebie dokładnie tak,
inni widzą i traktują Ciebie dokładnie tak,
jak widzisz i traktujesz siebie Ty sam”.
~~ Cherie C. Scott ~~
~~ Cherie C. Scott ~~
Jak mi się pokazał wrotycz, czyli krzepka potęga
Energię wrotyczu można opisać w krótkich, prostych słowach:
Hojny, nasycony, jasny.
Skondensowany.
Prosty.
Żywotny – bogaty w składniki, zapachy, kolor.
Pokazał mi się jako mały, ale krępy i mocarny skrzat polny.
Uśmiechnięty sam do siebie, a gdy skupia się na nim uwagę, roześmiany, radosny.
Bardzo krzepki. Pełen życia i tężyzny.
Z dużym poczuciem humoru.
Jego intensywna, nasycona, słoneczna żółć jest tego potwierdzeniem.
To chwast – rośnie wszędzie – byle gdzie.
Rozświetla sobą łąki, rozbawia rusałki i inne łąkowe drobinki.
Bez pretensji do tronu, pełen radości życia.
Bardzo konkretny. O wielorakim działaniu, lecz skuteczny.
Nie owija w bawełnę, lecz wykonuje zadania.
Wywala te robale – energetyczne i fizyczne.
Przywraca życie lub je zabiera.
Krótko i na temat. Z dużą intensywnością.
Zapach ma wrotycz taki, jaka cała jego energia – dosadny i intensywny.
Kamforowy, ziołowy, cierpki.
Łodygi twarde, włókniste, kwiatuszki – geometryczne kuleczki.
Łatwiej je ścinać nożem, niż zrywać, bo wrotycz jest kuloodporny i takie
ma działanie.
Zerwany, długo nie więdnie. Suszony na słońcu, długo utrzymuje świeżość.
Fajna Roślinka. Bardzo pozytywny Duch w niej mieszka.
Chętnie pomaga, ale jest skromny – niewiele potrzebuje, nie rości sobie żadnych zasług.
Cieszy się, że żyje i hojnie użycza swych mocy tym, którzy się na niej poznają.
Mógł być rzadkim, kruchym kwiatem, a przybrał postać polnego chwastu.
Bardzo łatwo go znaleźć i przygotować z niego różne mikstury. Nie wymaga zachodu.
Niezwykle sympatyczny, w swej prostocie przystępny i przyjazny.
Uczciwy, szczery, prostolinijny – nikogo i niczego nie udaje.
Wręcz przeciwnie – wali prosto z mostu
(w różne pasożyty, które mają przeciwstawną do niego energię)
Tyle tytułem wstępu – energetycznego rekonesansu.
Nie wiem jakie było to moje jasnowidzenie bez jasnosłyszenia,
Ale w pewny sposób stawało się to po środkach chemicznych.
Adrenaliny, gdy próbowałem hamować bezskutecznie samochodem,
Prawdopodobnie fentanylu, gdy w szpitalu po zabiegu podróżowałem.
To by też wyjaśniało, że na co dzień i na jawie widzimy to co mamy widzieć,
Nawet na Księżycu w nowym przekroju starego wiersza nowy wiersz dzisiaj:
'Na Księżycu już wieczór. W szarym regolicie
Wyrzeźbiony krajobraz – z wolna mrok zakrywa.
Twardowski siadł na hałdzie skalnego kruszywa
I myśli o pluszczącej w butli okowicie.
Wypijał jedną kroplę raz na cztery lata,
Więc starczyła na długo… Lecz wkrótce się skończy.
Otula się fałdami zetlałej opończy.
Oto stał się naprawdę umarły dla świata.
Na Ziemi – pięćdziesiąta, okrągła rocznica
Lądowania Armstronga, Collinsa, Aldrina.
Wielki dzień! Takich rzeczy się nie zapomina!
Pierwsi ludzie, co stopą dotknęli Księżyca!
Czy pierwsi? On wyprzedził ich o lat czterysta.
Lecz jemu Google nigdy Doodle’a nie poświęci.
Znikł i z ziemskiej powłoki, i z ludzkiej pamięci.
Wokół noc. Na Księżycu jest zawsze gwiaździsta.
Jak to było? Lądował tu, na Srebrnym Globie,
Wypuszczony znienacka przez Mefistofela.
Tuż przy Morzu Przesileń... To była niedziela.
Pamięta, choć już niemal zapomniał o sobie.
Tak bywa, gdy za długo jesteśmy gdzieś sami,
Że wszystko się rozmywa, jeszcze więcej miesza.
Zblakła mu w myślach wrogów i przyjaciół rzesza,
Nie wie, którzy istnieli, a którzy są snami.
Czarodziej mruczy cicho „Kim ja w końcu byłem?”.
Mylą mu się zaklęcia, nazwy, alfabety...
Lecz oto nad horyzont, przyprószony pyłem,
Wschodzi rąbek błękitny odległej planety.'
Data publikacji:
Jeśli chcesz jeść zdrową żywność i pić zdrową wodę:
Widzę cię kocie pod koniec filmu,
Lubię te przekazy Arcturian i Jego.
Zamiatającego iluzję kocim ogonem.
Nawet na Księżycu w nowym przekroju starego wiersza nowy wiersz dzisiaj:
Jan Lechoń „Twardowski na Księżycu”
'Na Księżycu już wieczór. W szarym regolicie
Wyrzeźbiony krajobraz – z wolna mrok zakrywa.
Twardowski siadł na hałdzie skalnego kruszywa
I myśli o pluszczącej w butli okowicie.
Wypijał jedną kroplę raz na cztery lata,
Więc starczyła na długo… Lecz wkrótce się skończy.
Otula się fałdami zetlałej opończy.
Oto stał się naprawdę umarły dla świata.
Na Ziemi – pięćdziesiąta, okrągła rocznica
Lądowania Armstronga, Collinsa, Aldrina.
Wielki dzień! Takich rzeczy się nie zapomina!
Pierwsi ludzie, co stopą dotknęli Księżyca!
Czy pierwsi? On wyprzedził ich o lat czterysta.
Lecz jemu Google nigdy Doodle’a nie poświęci.
Znikł i z ziemskiej powłoki, i z ludzkiej pamięci.
Wokół noc. Na Księżycu jest zawsze gwiaździsta.
Jak to było? Lądował tu, na Srebrnym Globie,
Wypuszczony znienacka przez Mefistofela.
Tuż przy Morzu Przesileń... To była niedziela.
Pamięta, choć już niemal zapomniał o sobie.
Tak bywa, gdy za długo jesteśmy gdzieś sami,
Że wszystko się rozmywa, jeszcze więcej miesza.
Zblakła mu w myślach wrogów i przyjaciół rzesza,
Nie wie, którzy istnieli, a którzy są snami.
Czarodziej mruczy cicho „Kim ja w końcu byłem?”.
Mylą mu się zaklęcia, nazwy, alfabety...
Lecz oto nad horyzont, przyprószony pyłem,
Wschodzi rąbek błękitny odległej planety.'
Data publikacji:
Grzegorz Uzdański
Urodził się w 1979 r. Nauczyciel filozofii i etyki w warszawskim Społecznym Gimnazjum nr 20 ,,Raszyńska”, autor strony Nowe wiersze sławnych poetów i powieści „Wakacje” (Wydawnictwo W.A.B., 2016). Śpiewa i pisze teksty w zespole Ryby, pisał też teksty na płyty zespołów Extra i Jerz Igor. Występuje w grupach improwizacji komediowej: Dobrze, Cinema Disco i składzie Resortu Komedii. Należy do grupy skeczowo-komediowej Wszystko Będzie Dobrze. Działał w Porozumieniu Kobiet 8 Marca przy organizacji warszawskich Manif. W 2015 r. pod kierunkiem profesora Jacka Migasińskiego obronił w IF UW pracę doktorską „Płynność pojęć. Próba interpretacji »Sein und Zeit«”. Mieszka w Warszawie.Jeśli chcesz jeść zdrową żywność i pić zdrową wodę:
Widzę cię kocie pod koniec filmu,
Lubię te przekazy Arcturian i Jego.
Zamiatającego iluzję kocim ogonem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz