Wyobraźnia i sny są ze sobą połączone, bo podczas snu,
Wyświetlamy równoległe światy na bazie wyobraźni ...
Jest ona planszą tła potencjały możliwości pokazania obrazu,
Człowiek który nie czytał sf i oglądał filmów, będzie jak goły.
Dusza wtedy sama nie będzie miała możliwości przekazania swoich obrazów,
To jest gdy zamiast w pokoju z zabawkami umieszczamy dziecko w pustym ...
Sny to nasze drugie życie pokazywane jako podpowiedzi duszy,
Okazuje się, że to ona słania nas do s.f. co widzimy zapisujemy.
W umyśle jako podstawowy obraz wyobraźni i zaczynamy fantazjować,
Utożsamiając się z bohaterami porównując nasze do nich zachowania.
W ten sposób uczymy się zachowań ich i ewentualnych konsekwencji,
Szybciej i łatwiej niż naukami zakazów, nakazów praw w szkole i domu.
Dziękuję za czytane bajki babci i mamy i zaszczepienia do książek,
Nawet już jako dorosły zapisałem się do .English Language,Collage.
Aby mieć dostęp do nowości s.f. w bibliotece w Warszawie i wtedy jeszcze w XX wieku,
Chyba przeczytałem wszystkie mi dostępne i zakupione na Międzynarodowych Targach.
Może właśnie dlatego, to miałem realistyczne sny jako wizje w postaci dysku,
W który w ułamkach sekund wgrywał i wyświetlał mi całość 'byłego' wcielenia.
Co ciekawe, kilkakrotnie miałem najpierw sny, a potem książka,
Tak właśnie było z Hawajami i wizją podróży z Hawaiki na nie.
Była to niesamowita podróż w nieznane łodziami jak Kon-Tiki,
15000 mil morskich z południowej półkuli na północną do Hawai.
Podobnie miałem też wizję stojącego Indianina na koniu i patrzącego na obóz,
A w nim namiot żony i dziecka i w dole wodospad i myśli, gdzie to być mogło?
A za jakiś czas podobnie jak z książką J. Mitchinera o Hawai zjawiła się o Anasazi,
Było też wiele takich zdarzeń i snów, ale jedno z Atlantydy to moje i podobne żony.
Doskonale wpisywały się one w inne wizje dotyczące mojej rodziny,
I uzmysłowiały sens połączeń konsekwencji wypływających z siebie.
W tym samym czasie, gdy
śpiewali w Rzymie po raz pierwszy w Termach Karakalli,
Ja byłem na
wycieczce na Sycylię autokarem, a przewodniczka miała świeżą ich taśmę.
Tak jak
ciepłe bułeczki, a więc zażartowałem, że za nią sam zaśpiewam - 'O sole mio',
No i
złapała mnie ona sama za słowo już w powrotnej drodze na kempingu w Rzymie.
Nagle sobie
przypomnieli, ale ja już byłem gotowy, bo nauczyłem się słów w trakcie
podróży,
A ku zdumieniu uczestników zaśpiewałem, trochę obniżając
tonację i wyskoczyło też dwóch ...
'Tylko' kelnerów... z pizzerii i mi wtórowało, a nikt
poza żoną nie wiedział,
To, że się sam uczyłem śpiewu operowego, co najmniej już ponad siedem lat ...
No więc jak marzenia się nie spełniają?, bo moja mama zawsze marzyła,
Żebym zaśpiewał w La Skali, ale kemping wystarczył i dwóch kelnerów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz