sobota, 27 lutego 2021

Szafa na Armagedon


Szafa na Armagedon

Luty 26, 2021 Katarzyna Viel
Przyjazny do druku, PDF i Email

25 lutego 2021 r.
Moje życie jest jak zamrożona rzecz,
Nie widzę ani pąka, ani zieleni:
A jednak powstanie - sok wiosny...

~Christina Rossetti

Mam szafę Armagedonu, i nie, nie jest ona wypełniona bronią.

Są w niej pięciofuntowe worki mąki, fasola w puszce, zupa.

 Salsa, owoce w puszkach, worki z soczewicą, płatki owsiane i zbożowe. 

I dodatkowa butelka organicznego ketchupu.

To nawet nie jest szafa, to półka w szafie na bieliznę,

 która nie była wykorzystywana zbyt dobrze.

Nie tak jak u koleżanki, która ma prawdziwą szafę Armagedon, 

wypchaną masowymi rzeczami z Costco. 

W dzisiejszych czasach,

 te masowe rzeczy to "zapasy awaryjne".



Myślę o szafie Armagedonu dziś rano, 

bo wczoraj poszłam do Trader Joe's 

i po raz pierwszy od... ośmiu, dziewięciu miesięcy?

... nie miałam ochoty na "robienie zapasów". 

Przejechałam pustym wózkiem obok starannie ułożonych puszek

 z fasolą kidney, pinto i czarną oraz stojących opakowań z soczewicą. 

Nawet nie spojrzałem na w pełni zaopatrzone półki 

z papierem toaletowym i ręcznikami papierowymi.

Przeszłam przez półki i wzięłam tylko to, 

czego potrzebowaliśmy na najbliższe kilka dni. 

Świeże warzywa, owoce, mleko.

To wypełniło jedną torbę. Nie cztery.

To taka cicha zmiana. 

 

 

Żadnego wielkiego duchowego urzeczywistnienia, 

jak grom z jasnego nieba. 

Po prostu... wewnętrzne rozluźnienie czegoś, 

co przez prawie rok było mocno zaciśnięte.

Podprogowa kula strachu, 

której do tej pory nawet nie rozpoznałem.

Apokalipsa się nie wydarzyła.

 Przynajmniej nie taka masowa,

 ogólnoświatowa apokalipsa, o której ostrzegano nas,

 że jest NIEUCHRONNA, 

chyba że zrezygnujemy z ogłupiających ilości naszych praw obywatelskich

 i ludzkich oraz odrzucimy zdrowy rozsądek w imię "bezpieczeństwa".

Inne sprawy na scenie światowej,

 wiele z nich związanych z "pandemicznym stanem wyjątkowym",

 wypełniają media i media społecznościowe. 

Odbieram tylko strzępki tych gorączkowych 

i często trujących informacji,

 ponieważ nie interesuje mnie to, 

co mówią mi jako fakty.

Czy jestem strusiem z głową w piasku? 

Niektórzy, być może większość, 

bez wątpienia by tak powiedziała.

*****

Więc co się zmieniło, 

co pozwoliło mi przestać kompulsywnie kupować 

masowe ilości nietrwałych produktów?

 Przestać, nawet podprogowo, 

wczuwać się w apokaliptyczną narrację głoszoną przez tych, 

którzy chcą, abyśmy się bali, bardzo się bali?



Może to niekończąca się parada pięknych,

pogodnych dni, które mijają tu, w Santa Barbara. 

Czuję ogromne współczucie dla Teksasu, dla świata,

 w którym panują mrozy i tragedie, ale...

Wykręcanie rąk z powodu okropności 

w innych miejscach nie pomaga tym sytuacjom 

i nie robi nic pozytywnego dla mnie. 

 

Wysyłanie Światła to jedna rzecz. 

Tarzanie się we "wspólnym" nieszczęściu z poczucia, 

że moja empatia pomaga, to zupełnie co innego.

Postanawiam wierzyć, że skupienie się na radości 

i pięknie oraz ich celebrowanie służy mi i wszystkim.

*****

Nie oczyszczam jeszcze mojej szafy z Armagedonu. 

Pozwalam, by siedziały tam uporządkowane szeregi puszek i opakowań. 

Nie szkodzą. Ale nie czuję potrzeby, by się mnożyły, 

rozprzestrzeniały na inne półki, wypełniały całą szafę.

Kiedy półka jest pusta, mogę ją zapełnić czymś nowym. 

Albo po prostu zostawić ją pustą, pozwolić,

 by spokój pustki, świętość spokoju, 

zaistniała w moim otoczeniu.

Być może te słodkie doznania przenikną również do mnie, 

witając mnie jak ciepło wiosny.

 Brak dostępnego opisu zdjęcia.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz