VI
Moja najbliższa
tak
że czuję ich gorący oddech na karku
zmiana warty
po której trzeba było zająć miejsce w sztafecie
Krzysztof Kamil Baczyński
Pokolenie głupio nazwane pokoleniem kolumbów.
Chociaż nie jest żadnym odkryciem - i o tym właśnie pisali
- banalne
odkrycie śmierci, gdy ich dusze pragnęły życia, przygody,
Boga i prawdy.
Baczyński prawie cały z ducha Słowackiego.
Omglony świat
widziany przez krwawy kurz bitewny
bolesny jak szkło w oku
niekiedy nazbyt metaforyczny
goniący spienioną powierzchnią obrazów
Obaj, Baczyński i Gajcy, zginęli w sierpniu 1944 roku, broniąc ruin
Warszawy.
W d n i u ś m i e r c i m i e l i d w a d z i e ś c i a
d w a l a t a.
O b a j p o d c h o r ą ż o w i e.
Ja
ocalałem nie po to, aby żyć,
masz mało czasu,
trzeba dać świadectwo
A o sobie, który zaprosił Państwa na ten kadysz, chciałbym,
żeby to nie był k a d y s z, dar
kiedy nadejdzie pora
Słowo na wieczorze poetyckim Zbigniewa Herberta
w Teatrze Narodowym 25 maja 1998 roku, "Węzeł Gordyjski"
75. rocznica śmierci Krzysztofa Kamila Baczyńskiego
'To
był najpiękniejszy błękit mego życia: suchy, twardy,
i tak czysty, że aż zapierało oddech.
Wychodziły z niego wolno ogromne anioły powietrza.
Aż nagle zobaczyłem gwóźdź, zardzewiały, wbity ukosem w niebo.
i tak czysty, że aż zapierało oddech.
Wychodziły z niego wolno ogromne anioły powietrza.
Aż nagle zobaczyłem gwóźdź, zardzewiały, wbity ukosem w niebo.
Starałem
się o tym zapomnieć.
Daremnie, kątem oka wciąż zawadzałem o gwóźdź.
I co zostało z mego nieba?
I co zostało z mego nieba?
Błękit w sińcach.'
'Gwóźdź w niebie'
'Gwóźdź w niebie'
Zbigniew Herbert
1
W końcu was polubiłem moi śmiertelni wrogowie
dziedziczni jak choroba nędza zły kręgosłup droga od okopów do piwiarni była długa
więc polubiłem ciebie Michaelu
i was Hubercie Güntherze Horście Mikołaju i Wernerze Janie – lista długa
Barbaro – Sybillo – Renato – Eleonoro –
nie ma w tym żadnych sentymentów
gry podstępu uwodzenia
jest tylko wielkie zdziwienie
nie zapomniałem niczego
nie mam władzy wybaczania
nie chcę się łatwo rozgrzeszać
ci którzy zostali zabici
są na zawsze zabici
dom obrócony w ruinę
smak popiołu i zemsty
a jednak schodziliśmy się
nad kuflem piwa
w zielonych ogródkach z białymi krzesłami kiedy lipy ronią
słodkie lepkie nasiona
i mówiliśmy o banalności zła
obrotach losów
dziwactwach fortuny
i to było wielkie zdziwienie
bezlitosna radość
2
niebo wody pagórki takie same
matki pchają przed sobą wózki
starcy schodzą pod ziemię
nieliczne młodzieniaszki
wciąż studiują przemoc
wasi mężczyźni
zdumiewająco pracowici
czyści
zasypiają teraz
dokładnie
głęboko
i bez koszmarów
dwa pokolenia i
wszystko jest inne
aktorzy
dekoracje
dramat
niczego nie zrobiłem
– obce mi były
czkawka pojednania
handel na cmentarzu
toczone jak bilardowe kule
narady
wędrowałem
z miasta do miasta
uśmiechałem się do dziewcząt
i bez końca gadałem
w pociągu
nocą
na korytarzach
w pokojach gościnnych
na statku pod skałą Lorelei
w foyer opery
w miejscach urzędowych [?]
niczego nie zrobiłem
chciałem po prostu zrozumieć
3
piszę to w domu
nad jeziorem Starnberger
tu utopiono okrutnie
ostatniego króla Bawarii
opłakują go teraz
łabędzie
z trzech sklepionych
jak w kaplicy okien
widać las listopadowy
wiotkie gałęzie
gęsto zbite szpilki
o kolorze miedzi
jakby stary gobelin
"Polowanie na Jednorożca"
jezioro waha się
między mgłą
a modrym metalem
na horyzoncie Alpy
postrzępiona partytura Wagnera
za którym – Bóg mi świadkiem -
nie przepadam
wszystko to nierealne
i piękne
jak śmiech bogów
modrzewie za oknem
dzwonią cicho
zdarzają się tutaj nagłe burze
i wtedy wszystko jest
ciężkie
brunatne
i sine
albo przychodzi
wiatr z gór
i wtedy wszystko jest nadrealne
boleśnie oczywiste
pokryte błyszczącym szkliwem
może to wszystko co stało się między nami
– jak sądzisz Michaelu -
jest po prostu
meteorologią uczuć
ale trzeba było pewnej odwagi
żeby zdobyć się na gest
półobrót ciała spojrzenie sobie w oczy
____________
Z rękopisu odczytał i zrekonstruować próbował Ryszard Krynicki
© Copyright by Katarzyna Herbert i Halina Herbert-Żebrowska
Do Michaela Krugera
Za Kwartalnikiem Artystycznym nr 4/2014
W końcu was polubiłem moi śmiertelni wrogowie
dziedziczni jak choroba nędza zły kręgosłup droga od okopów do piwiarni była długa
więc polubiłem ciebie Michaelu
i was Hubercie Güntherze Horście Mikołaju i Wernerze Janie – lista długa
Barbaro – Sybillo – Renato – Eleonoro –
nie ma w tym żadnych sentymentów
gry podstępu uwodzenia
jest tylko wielkie zdziwienie
nie zapomniałem niczego
nie mam władzy wybaczania
nie chcę się łatwo rozgrzeszać
ci którzy zostali zabici
są na zawsze zabici
dom obrócony w ruinę
smak popiołu i zemsty
a jednak schodziliśmy się
nad kuflem piwa
w zielonych ogródkach z białymi krzesłami kiedy lipy ronią
słodkie lepkie nasiona
i mówiliśmy o banalności zła
obrotach losów
dziwactwach fortuny
i to było wielkie zdziwienie
bezlitosna radość
2
niebo wody pagórki takie same
matki pchają przed sobą wózki
starcy schodzą pod ziemię
nieliczne młodzieniaszki
wciąż studiują przemoc
wasi mężczyźni
zdumiewająco pracowici
czyści
zasypiają teraz
dokładnie
głęboko
i bez koszmarów
dwa pokolenia i
wszystko jest inne
aktorzy
dekoracje
dramat
niczego nie zrobiłem
– obce mi były
czkawka pojednania
handel na cmentarzu
toczone jak bilardowe kule
narady
wędrowałem
z miasta do miasta
uśmiechałem się do dziewcząt
i bez końca gadałem
w pociągu
nocą
na korytarzach
w pokojach gościnnych
na statku pod skałą Lorelei
w foyer opery
w miejscach urzędowych [?]
niczego nie zrobiłem
chciałem po prostu zrozumieć
3
piszę to w domu
nad jeziorem Starnberger
tu utopiono okrutnie
ostatniego króla Bawarii
opłakują go teraz
łabędzie
z trzech sklepionych
jak w kaplicy okien
widać las listopadowy
wiotkie gałęzie
gęsto zbite szpilki
o kolorze miedzi
jakby stary gobelin
"Polowanie na Jednorożca"
jezioro waha się
między mgłą
a modrym metalem
na horyzoncie Alpy
postrzępiona partytura Wagnera
za którym – Bóg mi świadkiem -
nie przepadam
wszystko to nierealne
i piękne
jak śmiech bogów
modrzewie za oknem
dzwonią cicho
zdarzają się tutaj nagłe burze
i wtedy wszystko jest
ciężkie
brunatne
i sine
albo przychodzi
wiatr z gór
i wtedy wszystko jest nadrealne
boleśnie oczywiste
pokryte błyszczącym szkliwem
może to wszystko co stało się między nami
– jak sądzisz Michaelu -
jest po prostu
meteorologią uczuć
ale trzeba było pewnej odwagi
żeby zdobyć się na gest
półobrót ciała spojrzenie sobie w oczy
____________
Z rękopisu odczytał i zrekonstruować próbował Ryszard Krynicki
© Copyright by Katarzyna Herbert i Halina Herbert-Żebrowska
Do Michaela Krugera
Za Kwartalnikiem Artystycznym nr 4/2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz