Wyszedł im, jak w takich sytuacjach bywało,
Saint Germain w roli kota i ogonem nas powitał,
Dumnie sam krocząc z powagą i tak pochylił głowę,
By dostać wspaniałą zrozumienia od ludzi nagrodę,
Tą cichą wymianę energii pomiędzy: ręką a sierścią...
/Szybko też odszedł, tak jakby nie chciał przeszkadzać,
w ich intymnych rozmowach tak nudnych dla innych ludzi,
co nie potrafią słuchać, ani innych, ani własnego serca../
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz