Stał kiedyś w rozkroku młody bigamista,
Jak na dwóch rozżarzonych, -kanistrach!
Rozkrokiem...
No, bo gdyby przypadkiem się zapaliły,
To „Coś” i jemu w kroku by przypaliły!
Nie zmyślam, od czego się to by zajęło?
Od plotek...
Ktoś już inny by powiedział, że nic z tego,
Bo kto by starczył z dziatwy karmieniem,
Wrzaskliwych kłótliwych i dwóch rodzin?
W takich czasach...chyba złodziej..
Ale czego? Kto tu komu coś kradnie,
Chyba nie cnotę wierności i grzechu?
Przecież nimi handlować się nie da?
Chyba, że należysz do jakiejś religii,
Brachu.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz