poniedziałek, 22 maja 2023

Matt Kahn: Smutek i uzdrowienie

 

 

W miniony weekend świętowałam cichy, 

refleksyjny i zamknięty w sobie Dzień Matki, 

oddając cześć zarówno mamie, jak i tacie, 

za to, jak kluczową rolę odegrali w moim życiu

 i jak bardzo jestem błogosławiona, 

że mam aktywne kontakty z nimi po drugiej stronie.  

Mimo że regularnie ich odwiedzam,

 a oni z radością dzielą się ze mną całą mądrością, 

której uczą się w życiu pozagrobowym — wciąż za nimi tęsknię.  

W rzeczywistości powiem, że bez względu na to, 

jak bardzo jesteś połączony z drugą stroną

 lub ile więcej komunikacji masz nadzieję otrzymać, 

możesz tęsknić za bliskimi tak samo.  

Chociaż może istnieć pewien aspekt ja, 

który sugeruje: „Gdybym tylko był bardziej połączony, 

bardziej czułbym ich obecność i znacznie mniej za nimi tęskniłem”, 

taka niewinna myśl działa jak dowód targowania się

 — jednego z pięciu etapów żałoby .  

Bez względu na to,

 na jakim etapie cyklu żałoby się znajdujesz, czy to w zaprzeczeniu,

 złości, negocjacjach, depresji czy akceptacji, 

każdy etap należy uszanować i nigdy nie należy go lekceważyć 

ani nadmiernie racjonalizować.  

Jednym z najłatwiejszych sposobów nadmiernego

 zracjonalizowania etapów żałoby

 jest obwinianie siebie.  

Być może pojawiają się myśli takie jak:

 „Gdybym był bardziej połączony,

 nastrojony psychicznie, 

mniej w moim ego, a więcej w moim sercu, 

opłakiwałbym mniej intensywnie”. 

 Co jeśli jednym z celów żałoby jest pomoc w zaakceptowaniu faktu, 

że chociaż fale żalu mogą odpływać i odpływać, 

zawsze będziesz tęsknił za tymi, którzy odeszli? 

 Co jeśli to jest to, co jest tutaj do zaakceptowania?  

Co by było, 

gdybyś nie próbował znaleźć sposobu

 na tęsknienie lub nawet niechęć do innych, 

czy kiedykolwiek pojawi się to w twoim doświadczeniu, 

ale zaszczycony tym,

 jak głęboko poruszasz się po doświadczeniu? 

 A co, jeśli celem żałoby jest odkrycie akceptacji,

 że można się smucić,

 tęsknić za innymi, 

czuć się samotnym, 

czuć się niezrównoważonym, 

niezrównoważonym lub nie w porządku? 

 A co, jeśli po zaakceptowaniu tego wszystkiego smutek s

tanie się niczego niepodejrzewającym towarzyszem, 

który przeprowadzi cię przez czas trwania twojej podróży

 i z powrotem do bezpośredniego połączenia z tymi,

 których kochasz?  

Co jeśli za każdym razem, 

gdy tęsknisz za kimś,

 kogo kochasz, 

życie przypomina ci,

 że jesteś teraz o krok bliżej nieuchronnego ponownego spotkania?  

A co jeśli, niezależnie od tego, 

czy tęsknisz za kimś, kto odszedł, czy nie, 

każdy oddech przybliża Cię o krok do tych, 

których kochasz, 

którzy dopingują Cię z drugiej strony? 

 Niezależnie od tego, czy jesteś krewnym,

 ukochaną osobą, przyjacielem, nauczycielem czy zwierzakiem, 

czy możesz uszanować ważne role, 

jakie inni odgrywają w twoim życiu, pozwalając, 

by żałoba była święta i ceremonialna,

 zamiast postrzegać ją jako bardziej pożądane doświadczenie?  

Chociaż brak moich rodziców nie jest dla mnie źródłem cierpienia,

 nie ma dnia, żebym o nich nie myślała ani nie czuła ich obecności.  

Cały czas szanuję fakt, 

że żadna ilość wizji we śnie ani odwiedzin na jawie nie ma na celu odejścia żalu.  

Staje się to łatwiejsze do zmierzenia i mniej bolesne do wyczucia,

 co wynika nie z tego, ile znaków wysyłają ci ci, 

którzy odeszli, ale z tego, 

jak dobrze uczysz się akceptować uczucia pojawiające się 

i odchodzące wzdłuż własnej trajektorii ekspansji. 

 Wszystko dla miłości,  

Mat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz