/nie o ten Moszna chodzi/
Kiedyś, gdy podróżowałem po Europie zwiedzając ją jako turysta,
Spotkałem na rynku pięknego bawarskiego miasteczka wycieczkę,
Zawsze wtedy gdy jestem sam mieszam się z uczestnikami in cogito.
Gdy język w miarę mi znany to nasłuchuję opowieści przewodnika
I tak dowiedziałem się historię z życia wziętą o pewnym biskupie,
Właścicielu poddanych mieszkańców i zamku około dwa wieki temu.
Zamek, jak nie do zdobycia jako forteca był okolony wysokimi murami,
Wtedy był uzbrojony armatami i lunetą do obserwacji dla pana i władcy.
W miarę upływu czasu wraz ze starością i demencją też jego właściciela,
Narastał w nim niepokój, że ludzi na rynku jest coraz więcej jak i ich ruchu.
Ponoć ze strachu zagrożenia w którymś momencie zaczął do nich strzelać.
Skończyło się to tragicznie bo mieszkańcy zdobyli zamek,
Nie pamiętam jak, a więc nie będę de-wałował i tylko morał:
'Gdy mniejszość zgromadzi większości majątek w swoich rękach,
Chętnie sięga po władzę i przemoc aby na ich rzecz nic nie uronić'!
A co zrobiłaby miłość?
Podobna sytuacja jest teraz z naszą władzą 'deep state',
Ja nie żebym coś sugerował, ale tylko przestrzegam ....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz