Wracając do ...

Miałem już o tym nie pisać, ale rzeczywistość prowokuje,

Dawniej lekarz i zielarka nie próbowałi poprawiać ciało.

Dostosowali się do potrzeb, nie poprawiali natury i można to było nazwać leczeniem,

Zamiast wspierać się nawzajem konkurowali i tak stworzono dzieląc się taką farmację.

Lekarz i zielarka oddali produkcję leków farmaceucie,

Oddalając się od niej, a zajmując się efektami objawów.

Dawne zielarki często wieszano i palono na stosach nowoczesności,

Jak naturę powstawania naturalnych leków, do syntezy w autoklawie.

Wiemy, że to co żywe z natury to leczy, a to co sztuczne szkodzi,

Działa podobnie jak surogat, ale nie dając efektu końcowego ...

Takie są moje wnioski jako starego farmaceuty szkolonego z mikrobiologii,

Głównie chemii, by to ona zastępowała to co naturalne z większym efektem.

Zniesienie objawu nie jest leczeniem tylko odcięciem sygnału,

Jaki daje nam organizm, gdy nie radzi sobie ze środowiskiem.

Faktycznie mikroskop kiedyś tak jak dziś ten elektronowy,

Daje nam wgląd, ale nie udziela odpowiedzi na pytania...

Np. gdzie kończy się materia, a zaczyna energia, jak i odwrotnie,

A na pograniczu energii zagęszczenia dochodzimy do światłowodów.

Za ich sprawą jak i błysków wnosimy, że komórki się porozumiewają,

Gdy wszystko jest w porządku współpracują i gdy nie chorują z braku.

Nawet gdy zaczynają mieć brak komunikacji stają się dla siebie obce jak raka,

Wszystko co nas osłabia w komunikacji i dostawie energii, działa negatywnie.

 

Organizm całościowo można porównać do dużego miasta, dla którego tak samo jest ważna,

Dostawa energii przez krew i odprowadzenie odpadów, a następnie przez organy wydalania.

Idealne miasto czy też państwo może być samowystarczalne, tak jak nasz organizm,

Podejrzewam, że nasze ciało Adamowe takie było do czasu inwazji z zewnątrz jabłka.

Wracając do pogranicza materii i energii, oraz fizyki kwantowej,

Okazuje się, że nie rozumiemy tych błysków międzykomórkowych.

Podobnie zachowań elektronów względem atomów i każdy widzi to inaczej,

Jeden widzi skręty ich w prawo, a inny w lewo i raz widzi, albo nie zauważa.

Podobnie elektryk naprawiając światłowód nie rozumie, jak to możliwe,

Aby przez niego płynęła informacja pakietu programów telewizyjnych.

Czy kryształy są żywe? bez wątpienia, a różnimy się tylko poziomem wibracji,
Tak samo nie daje się złapać muchy, bo jak koliber żyje w innej częstotliwości.

Na bazie moich przemyśleń i doświadczeń z przeszłości i nie manipulowanej nauki,
Śmiem twierdzić, że to co nazywamy wirusem  -  jest zagęszczoną energią strachu.



Wszyscy znający historię wojen wiedzą, że pandemie pochłaniały ofiary,
W 90 % za sprawą stresu i strachu, a nie kul wroga z armat i muszkietów.

Czy taką rolę spełniają opryski, na polach i z samolotu, szczepionki i anteny 5G,
Nie będę się autorytatywnie wypowiadał, zostawiam do przemyślenia czytelnikom.

Podobnie jak pojęcie grzechu pierworodnego Adama i Ewy z jabłkiem,
Jako wsadzenie sobie kawałka iluzji postrzegania do wnętrza nim nie jest.



Za moich czasów wirusa porównywano do inhibitorów czy jako katalizatora,
Przyspieszającego transformację komórek tak jak destylację alkoholu z cukru.

Cała budowa rektyfikacyjnego urządzenia jest jakby odbiciem naszej transformacji,
Nie bez kozery nazywamy alkohol duchem a całe urządzenie z półkami wymiarami. 

A na dodatek:

http://tamar102a.blogspot.com/2020/03/juz-teraz-trwa-wojna-muki.html

https://www.youtube.com/watch?v=0pQ8Vo-vpMQ&fbclid=IwAR0-myJ2H9DACONpo2Hg-AM-4eBSxL7sn-G38iexSE-pEvvrOFATUeuYk6U

W tworzeniu nie liczy się to co się mówi, a nawet czyni, ale ta intencja,
To ona czyni nasz obraz postrzegania rzeczywistości na podobieństwo.

Naszych myśli i pragnień w zależności od intencji,
Gdy mamy szlachetne, żaden wirus nie ma dostępu