Gdy rano się budzę zaczynam od dziękowania,
Za wszystko co mnie dotychczas spotkało i może,
Wtedy dzieją się dnia cuda zwyczajne bez bólu i trosk
Czy można chcieć więcej, gdy się już przeżyło tyle lat?
Kiedy do takiego przekonania doszedłem? Po doświadczeniu!
Którego nikomu go nie udowodnię, bo nie jest do udowodnienia.
Szczególnie na ekranie postrzegania tak jak w kinie, gdy przezywam,
To zawsze wewnątrz siebie, a nie na ekranie zbiorowej rzeczywistości!
Gdy na stole operacyjnym zostawiłem ciało nikt mnie nie zauważył,
Tylko wpadli w panikę zatrzymanego serca i zajęli się reanimacją ciała,
A w tym czasie opuściłem Matriks wpadając jakby w 'czarną dziurę,
Przenicowałem się na zewnętrzną stronę pudełka w prawdziwy kosmos!'
Był nie do opisania, był we mnie, a ja w nim i stanowiliśmy całość!
Czułem nieopisaną wolność jak tego dżina wypuszczonego z butelki...
Wróciła mi pamięć gdzie już i kiedy byłem gdzie indziej i gdzie jestem.
Wtedy coś mnie zassało i tak jakby znów do pudełka Ziemi i wróciłem.
Od tego czasu nie boję się groźby śmierci ale zacząłem dbać o ciało,
Rozmawiać z nim jak z towarzyszem tej podróży nie strasząc go nigdy,
Strach jest jak zacisk hydrauliczny dla niego i alarm dla bodźca bólu.
Teraz wiem, że gdy przychodzi sam, to należy zaakceptować ręką.
Tak samo na zasadzie masaży i akupunktury można wszystko usunąć,
Na tym polega obopólna współpraca nas obu skazanych na przebywanie,
Tylko razem możemy w zaufaniu do siebie dojść do końca naszej drogi.
Niezależnie jak się go nazywa, kosmicznym bratem, podświadomością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz