niedziela, 3 kwietnia 2016

Sen

 


Dzisiaj miałem ciekawy sen jakby futurystyczny i przeglądowy,
Znalazłem się w sali olbrzymiej rozmiarem i obecnością ludzi.

Ku swojemu zaskoczeniu zauważyłem,  że to wszyscy moi znajomi,
Nie tylko z rodziny, a i bliskich znajomych, ale dobrze mi znanych.

Wszystkich wzrok skierowany był na mnie i z zainteresowaniem,
Miny na twarzy były jakby zastygłe w starych pretensjach do mnie.

Poczułem się nieco nieswojo z poczuciem zadawnionych krzywd,
Z przerażeniem widząc jak dwie strony konfliktu szepczą do ucha.

 

 Zaraz, zaraz, sam pomyślałem, czy to nie sąd nade mną?
Ale dobór rozmawiających ze sobą nie był przypadkowy.

Obie żony siedziały obok siebie i mierzyły mnie surowym wzrokiem,
Reszta, a głównie z tych których chciałem pogodzić robiła to samo...

W gardle mi zaschło i bylem zdenerwowany czując ich wzrok,
Ale głównie zadawnione nierozwiązane sprawy nieporozumień.

Już chciałem sam coś powiedzieć na swoje usprawiedliwienie,
Kiedy jakoś się w tym holu rozjaśniło, a oni wybuchli śmiechem.

 

 A ja poczułem się tak jak ze snu koszmarnego obudzony,
Jak po skończonym spektaklu aktor i w nieciekawej roli.

Dopiero wtedy zauważyłem że wszyscy są młodzi,
Niezależnie czy moja babcia dziadek czy też córka.

Wiedzialem, że trzeba się cieszyć i celebrować spotkanie,
Bo i tam jak w bezczasie każdy wróci do swojego pokoju.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz